Forum

 Pasja a Ostatnie kuszenie Chrystusa
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Alex




Dołączył: 05 Sie 2007
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pon 20:41, 20 Sie 2007    Temat postu:

Witam. Właśnie wróciłam do domu po pracy zmęczona i do tego, po rozmowie z moim Ojcem, mam strasznego doła. Tata słabnie w oczach, z dnia na dzień coraz trudniej jest mu się poruszać, co wyklucza Go krok po kroku z normalnego życia. Widzę jak bardzo jest to dla Niego upokarzające, jak bardzo cierpi z tego powodu. Obserwuję też jak Tata tęskni za Mamą, która odeszła 3 lata temu. Właściwie jestem świadkiem Jego gaśnięcia z tęsknoty. I byłam wiele lat świadkiem ich wielkiej miłości, ich wzajemnego bezinteresownego oddania. Tak, miałam szczęście to widzieć i wzrastać w tej atmosferze. A teraz to cierpienie Ojca – tak boli na to patrzeć...

I teraz czytam Twój post. I tak mi przyszło do głowy – może to śmieszne – no, ale załóżmy: znalazł się ktoś, kto napisze artykuł lub książkę, a potem ktoś na tej podstawie nakręci film o moich Rodzicach (a życiorysy mieli bogate: było AK, a potem UB i więzienie..) Ale ten ktoś stwierdził, że za mało tego na film i puścił wodze fantazji: a to Ojciec zdradził Mamę, a to Mama miała rozterki czy Go nie opuścić – ale w końcu, dla dobra rodziny, postanowiła zostać itp. itd.- o ileż to ciekawsze i atrakcyjniejsze od życia, co? Może bym i poszła na taki film, gdyby nie to, że ja wiem jaka była PRAWDA! A tylko PRAWDA jest ważna i się liczy. Po co mam iść na film, który jest fałszywy, wykorzystuje Prawdę do jakichś wydumanych celów. Czułabym tylko ból i upokorzenie, a może i wściekłość.

Może przydługa ta analogia – ale oddaje, podejrzewam, uczucia wielu osób na temat filmu „Ostatnie kuszenie Chrystusa”. Ja wiem jaka była PRAWDA: Jezus umarł na krzyżu z miłości do mnie. Był ucieleśnieniem miłości czystej, bezinteresownej – był Miłością. I choć najczęściej ja tego nie umiem docenić, to jednak tak było.

A że, jestem człowiekiem grzesznym, małego serca i małej wyobraźni – to poszłam na film „Pasja”: chciałam zobaczyć (nie tylko przeczytać), czułam, że powinnam, choć w tak ułomny sposób, współodczuwać, współcierpieć z innymi świadkami, sama być świadkiem... I choć to tylko film - nie jest on źródłem objawienia, ma pewnie jakieś niedociągnięcia warsztatowe itp., to ja tego nie widziałam, bo odebrałam go bardzo osobiście – przeżyłam tę Prawdę, do czego posunął się Bóg z miłości do mnie, by mnie zbawić. Tylko tyle, i aż tyle – dla mnie wszystko.

Takie „dzieje głęboko religijnego człowieka o szlachetnym sercu, przeżywającego ogromne dylematy - dylematy natury moralnej. Ostatecznie - po licznych doświadczeniach szukania szczęścia w czysto ludzkim wymiarze - wybiera drogę poświęcenia własnego życia dla ludzkości” można przedstawić na tysiące innych sposobów, bez obrażania faktów, bez fałszowania rzeczywistości. To niczego nie wnosi, niczemu nie służy. A jeżeli miałaby to być „fikcja artystyczna” to niech to będzie fikcja od początku do końca: bez posługiwania się Prawdą do zafałszowania rzeczywistości.

Cóż, Macieju, nie poszedłeś na „Pasję”, bo „jej treść jest niezbyt ciekawa” i „ jest dziełem mało oryginalnym”. Trudno mieć pretensje do rzeczywistości, że jest prawdziwa. Nie wiem, jak Cię zachęcić do obejrzenia tego filmu, bo Ty idziesz obejrzeć film jako dzieło , a ja nie poszłam na niego, bo jest „cudowny i wielki” ale dlatego, że opowiada o czymś Cudownym i Wielkim – po prostu inna optyka. To było moje osobiste przeżycie opowieści o moim Ojcu, który posłał swego Syna, by mnie zbawić. Dla mnie, w tym wypadku, treść była ważniejsza od formy. Nie umiem zdobyć się na chłodny obiektywizm w ocenie dzieła, które opowiada prawdę o sprawach tak mi bliskich - jakby to było o moim ziemskim Ojcu i Matce – lub dzieła, które tę prawdę chciało zafałszować. A może takie właśnie spojrzenie zachęci Cię do pójścia na "Pasję". Spojrzeć na ten film oczami innych: może to byłoby ciekawym przeżyciem?
Pozdrawiam i fajnie, że jesteś na forum Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maciej




Dołączył: 20 Sie 2007
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Pon 21:47, 20 Sie 2007    Temat postu:

Cytat:
Ja wiem jaka była PRAWDA.


Ty wiesz swoje, ja wiem swoje, a Alex zna PRAWDĘ! Była nawet kiedyś taka gazeta pod tytułem "Правда". Cóż... Ja jestem tylko biednym małym, zagubionym relatywistą. Ja nie znam prawdy. Sądzę, że nigdy jej nie poznam. Mogę do niej tylko dążyć. Trochę zazdroszczę katolikom, muzułmanom, żydom i innym (jeżeli powinienem pisać dużą literą, to proszę mi wytknąć, będe edytował), którzy znają PRAWDĘ. Ja jej nie znam. Dziś dorwałem egzemplarz książki greckiego poety, prozaika i filozofa Nikosa Kazantzakisa pod tytułem "Ostatnie kuszenie Chrystusa" (ten sam pan napisał również "Greka Zorbę"). Może się to niektórym nie spodobać, ale pozwolę sobie zacytować fragment wstępu: "Każdy człowiek uczestniczy w boskiej naturze, tak duchem, jak i ciałem. Dlatego właśnie tajemnica Chrystusa nie jest tajemnicą przeznaczoną wyłącznie dla wyznawców jednej religii; jest uniwersalna. Walka Boga z człowiekiem zawiązuje się w każdym z nas, tak samo jak tęsknota za pojednaniem". Nawiasem mówiąc, może właśnie dlatego, przed tygodniem, mój przyjaciel katolik życzył mi wesołego święta motywując to tym, że "święta mają nie tylko ci, którzy wierzą, ale też ci, w których wierzy Bóg". I tak właśnie postrzegałem ten film, a być może, jak przeczytam, również będe postrzegał w ten sam sposób książkę. Jako tajemnicę Chrystusa rozumianą z punktu widzenia ateisty. Ja, jako ateista, nie kwestionuje istnienia postaci historycznej jaką był Jezus z Nazaretu. Wierzę, że taki człowiek stąpał po Ziemi. Ale nie wierzę, że był synem Boga, w którego nie wierzę. Wierzę również, że był człowiekiem wierzącym w Boga, w którego ja sam nie wierzę. Piszesz Alex, że:

Cytat:
Jezus umarł na krzyżu z miłości do mnie. Był ucieleśnieniem miłości czystej, bezinteresownej – był Miłością. I choć najczęściej ja tego nie umiem docenić, to jednak tak było.


I właśnie według mnie o tym opowiada ten film! O człowieku, który umiera, bo kocha ludzi, bo wierzy, że jego śmierć przyniesie zbawienie.

Swoją drogą jestem ciekaw jak osoby nietolerancyjne, za jaką na przykład uważa się Nasz Gospodarz, a także te, które znają już jedyną i słuszną PRAWDĘ (bo tu już nie chodzi o wyznawanie wiary, tylko o poznanie PRAWDY) odnoszą się do ekumenizmu, o którym jest tak dużo napisane w "Świadectwie" Kard. Stanisława Dziwisza i Gian Franco Svidercoschi'ego. Ale to już jest temat na osobny topic.

P.S. Szczerze współczuje Tobie, a także Twojemu Ojcu, Alex. Nie wiem co czujesz, ale chyba potrafię sobie wyobrazić. Sam przez kilka lat opiekowałem się "gasnącą", bliską mi osobą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
noHumanek




Dołączył: 24 Lut 2007
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Pon 22:53, 20 Sie 2007    Temat postu:

na [mam nadzieje] zdrowy rozum, apsolutna prawda może być tylko jedna więc jeśli są tysiące religi to co najwyrzej jedna wyznaje tą prawdę a może i żadna, prawda może być zatrudna, może być nieakceptowalna emocjonalnie, może być nieosiągalna w żaden sposób ale napewno jakaś jest Wink i napewno jest tylko jedna. Fajnie było by powiedzieć "Wierzysz w Buddyzm więc napewno to jest prawdziwe dla Ciebie, ja wierze w co innego i to jest prawdziwe dlamnie" .... przez wieki z resztą tak robiono (monoteizm w starożytności był czymś skrajnie aspołecznym bo głosił tylko jedną prawde) w dobie globalizacji i kontaktów różnych kultur i religi wiele podejść próbuje rozwiązać ten problem tak samo jak w starorzytności Sad

Ekumenizm nie polega na okłamywaniu się i robieniu sobie miłych gestów, raczej na wyjaśnianiu na wzajem swoich postaw, poznaniu i akceptacji tego co "organizacyjne", i przedewszystkim oddanie tego w co się wierzy pod osąd Boga! a nie siły miecza


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hiob
Administrator



Dołączył: 30 Cze 2005
Posty: 471
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Północna Karolina, USA

PostWysłany: Wto 2:59, 21 Sie 2007    Temat postu:

Maciej, niewiele mogę dodać do tego, co napisała Alex. Argumentowałem w podobny sposób, tłumacząc dlaczego nie mogę się pogodzić z produkcją tego typu filmów. Rozumiem, że nie każdy uznaje, że Jezus jest Bogiem, choć nie rozumiem dlaczego. Uzasadniałem to w tym tekście:

[link widoczny dla zalogowanych]

Nie rozumiem jednak, gdy ktoś wiedząc, kim jest Jezus dla miliarda ludzi na świecie, tworzy o Nim bluźnierczy film. W dzisiejszym świecie byłoby nie do pomyślenia, by wyprodukować kłamliwy film o Murzynach, Żydach, czy film ośmieszający osoby kalekie, ale szyderczy, kłamliwy, poniżający film o chrześcijanach? Katolikach? O Jezusie? Dlaczego nie? Bycie antykatolikiem, wrogiem chrześcijaństwa, bluźniercą przeciw Jezusowi jest modne. Popularne w kręgach lewicujących intelektualistów. Ataki na naszą wiarę nie są „politycznie niepoprawne” Jest to ostatni społecznie dopuszczalny „prejudice” , ostatni społecznie akceptowany przejaw szowinizmu.

Nie chodzi więc o to, że producent, czy reżyser „Ostatniego kuszenia” jest, czy nie jest wybitnym artystą. Gdyby na przykład zrobił on film opluwający Polskę, poniżający Polaków, prawdopodobnie (przynajmniej mam taką nadzieję) nie miałbyś problemu z bojkotem takiego „dzieła”, niezależnie od tego jak dobrze byłoby ono nakręcone. Nie chodzi tu bowiem o to, jak film jest zrobiony, ale co przedstawia.

Film Gibbsona jest arcydziełem. Pokazuje mękę Jezusa tak, jak nikt jej do tej pory nie pokazał. Obiektywni krytycy w Stanach zgadzali się, że był to film godny Oscara, a jedynie z powodów politycznych (mówię o małej polityce kręgów filmowych, nie o jakiejś interwencji rządu) nie był nawet kandydatem do tej nagrody. Wielu członków Akademii Filmowej wręcz mówiło, że odrzucili ten film nawet go nie oglądając. Ale to nikogo tutaj nie zdziwiło. Ale jeżeli Ty uważasz, że film warto zobaczyć niezależnie od tego o czym on jest, jeżeli jest on filmem dobrym, powinieneś zobaczyć „Pasję”. Trudno uważać się za kinomana, znawcę filmów i opuścić taki film.

Dzięki za przytoczenie opinii Twego przyjaciela, który uważa się za katolika. Każdy ma prawo do swej opinii i każdy może nazywać się katolikiem. Ja jednak nie bardzo mogę się doszukać logiki w jego wypowiedzi. Ale cóż, to także jest tylko moja opinia.


maciej napisał:
Cytat:
Ja wiem jaka była PRAWDA.


Ty wiesz swoje, ja wiem swoje, a Alex zna PRAWDĘ! Była nawet kiedyś taka gazeta pod tytułem "Правда".


To nie było ani miłe, ani konieczne. Być może nie wierzysz, że istnieje obiektywna prawda, choć prawda o śmierci Jezusa jest bardzo dobrze udokumentowana (polecam doskonałe książki Messoriego, "Opinie o Jezusie", "Umęczon pod Ponckim Piłatem" i "Mówią, że zmartwychwstał") Jednak są ludzie, którzy wierzą inaczej, więc staraj się to uszanować. Wyskakiwanie w tym kontekście z głównym propagandowym szmatławcem reżimu, który jest odpowiedzialny za śmierć większej ilości osób, niż reżim nazistowski, jest co najmniej niesmaczne.

Cytat:
Ja, jako ateista, nie kwestionuje istnienia postaci historycznej jaką był Jezus z Nazaretu. Wierzę, że taki człowiek stąpał po Ziemi. Ale nie wierzę, że był synem Boga, w którego nie wierzę.


Cóż, jak starałem się uzasadnić w tekście, do którego link podałem powyżej, taka wiara nie jest zbyt logiczna. Wierzysz w jakieś swoje wyobrażenie o Jezusie, które ma niewiele wspólnego z tym, co o Nim wiemy jako o historycznej postaci żyjącej przed dwu tysiącami lat.

Cytat:
Swoją drogą jestem ciekaw jak osoby nietolerancyjne, za jaką na przykład uważa się Nasz Gospodarz, a także te, które znają już jedyną i słuszną PRAWDĘ (bo tu już nie chodzi o wyznawanie wiary, tylko o poznanie PRAWDY) odnoszą się do ekumenizmu.


Celem ekumenizmu, jak słusznie zauważył noHumanek, jest wspólne dojście do prawdy, a nie "spotkanie w pół drogi". Nie chodzi o to, żeby trzymając się za ręce śpiewać "kumbaya" i udawać, że nie ma problemu tam, gdzie on faktycznie istnieje. Ekumenizm ma na celu wyjaśnienie stanowisk, wytłumaczenie, co każda ze stron rozumie przez pewne słowa, jak „zbawienie”, „usprawiedliwienie”, itd., itp. Często bowiem chrześcijanie używają tych samych słów na określenie innej rzeczywistości. Nie jest celem ekumenizmu rozwodnienie prawdy i pójście na kompromis.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maciej




Dołączył: 20 Sie 2007
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Wto 7:49, 21 Sie 2007    Temat postu:

Hiobie, myślę, że powinieneś trochę poprawić swój tekst. Piszesz na przykład: "Jednak wiele osób, nawet nie negując faktu, że Jezus jest postacią historyczną i żył naprawdę tysiącami Palestynie przed dwoma tysiącami lat, nie zgadza się z taką interpretacją postaci Jezusa z Nazaretu. Celem tego tekstu jest wykazanie, że właśnie taka interpretacja jest jedyną możliwą do zaakceptowania. Każda inna jest nielogiczna i wewnętrznie sprzeczna." Abstraując od przypadkowego użycia w tekście o jednego "tysiącami" za dużo, wczytaj się w niego i zastanów się, co napisałeś! Błąd stylistyczny to się chyba nazywa, nie jestem pewien. Chociaż z drugiej strony... Sam oceń. Ja bym to ujął inaczej i tyle.

Poza tym aby przekonać czytelnika o boskości Jezusa z Nazaretu posługujesz się Pismem Świętym. Pomysł dość kuriozalny. To tak jakby wyrabiać sobie obiektywne zdanie na przykład o okresie PRL, biorąc pod uwagę wyłącznie teksty pisane przez jego zaprzysięgłych przeciwników. Jest to poprostu nieobiektywne. Lepiej by było, gdybyś korzystał ze źródeł niechrześcijańskich. Byłbyś bardziej wiarygodny dla niecrześcijanina, takiego jak ja.

Starasz się porównać chrześcijaństwo do buddyzmu. Traktujesz buddyzm jako religię. Oczywiście, jak zauważyłeś, budyzm jako religia, rozwinął się z systemu etyczno - soteriologicznego. Ciężko jest wogóle człowiekowi zachodu połapać się w buddyzmie. Jest poprostu systemem obcym kulturowo. Sądzę, że porównywanie go z religią chrześcijan, mija się z celem. jako dyletant nie będe więcej pisał o buddyzmie.

Piszesz, że: "Każdy, kto czyta Ewangelie zgadza się, że Jezus był dobrym, mądrym człowiekiem i Jego nauczanie odznaczało się niezwykłą głębią. Zgadzają się z tym nawet niewierzący i wyznawcy innych religii. Mahometanie (nazwa, której tu używasz jest uznawana za nieprwidłową, jeśli można doradzić, staraj się pisać "muzułmanie", w przeciwnym wypadku niebezpiecznie ocierasz się o bluźnierstwo!) uważają Go za Proroka, a Gandhi uważał Go za największego moralistę w historii ludzkości". Tak, gdybyś obejrzał "Ostatnie kuszenie" być może dostrzegłbyś, że właśnie tak samo uważali twórcy tego filmu.

"No, a gdybym powiedział, że jestem Bogiem, zaraz bym został zapakowany w kaftan bezpieczeństwa". Napewno nie przeze mnie. Ja podniósłbym raban i krzyczał, że nie powinno się prześladować panteistów! Wink

"Czemu więc apostołowie uwierzyli Jezusowi? A za nimi ponad miliard katolików i setki milionów chrześcijan innych denominacji"? Moim zdaniem odpowiedź jest prosta. Bo pozostają wierni swojej religii.

I w końcu 7 pytań... Pierwsze trzy... Hmmm... Jeżeli miałbym je przyjąć jako argumenty, mając przed oczami samobójcze zamachy, tak częste ostanio w różnych zakątkach świata, uznałbym, że to właśnie fundamentaliści islamscy mają rację, a nie chrześcijanie. Kolejne trzy są logiczne same dla siebie. Ateista nie miałby z nich żadnego pożytku. Argument siódmy jest wogóle nie do przyjęcia w poważnej dyskusji. Ja też mogę wymienić wielu ateistów przewyższających mnie intelektualnie, i nie przypisujących w żaden sposób Jezusowi cech boskich, na przykład: Demokryta z Abdery, Denisa Diderot, Benjamina Franklina, Karola Marxa, Bertranda Russella, Alberta Camus, Jacka Kuronia, Richarda Dawkinsa, Jaromira Nohavicę. Ale licytowanie się w ten sposób jest moim zdaniem pozbawione sensu.

"W przeciwieństwie do Islamu, który naucza, że to przemoc i wycięcie w pień niewiernych daje zbawienie, prawdziwe chrześcijaństwo jest religią nastawiania drugiego policzka." A tu pojechałeś "z grubej rury". Nawet ja, ateista muszę to stwierdzić: BLUŹNIERSTWO! To tak jak ja bym napisał, że w przeciwieństwie do chrześcijaństwa, który naucza, że to przemoc i wycięcie w pień lekarzy dokonujących aborcję daje zbawienie, prawdziwy ateizm nie wprowadza kobiet w poczucie winy z powodu seksualności. Takie "blah blah".

Wróćmy na forum.
Cytat:
Rozumiem, że nie każdy uznaje, że Jezus jest Bogiem, choć nie rozumiem dlaczego.

Tekst do którego odsyłasz nie jest zdolny do przekonania żadnego ateisty do Twoich racji. Opierasz się na tekstach biblijnych, które są w jakiś sposób wiążące dla chrześcijan jako prawda objawiona, natomiast ateiści odrzucają takie naświetlenie sprawy. Jako ateista mogę się zgodzić jedynie z tym, że Biblia zawiera teksty, które chrześcijanie uważają za Słowo Boże. Ty zdajesz się twierdzić, że Biblia zawiera wyłącznie Słowo Boże. Na tym polega różnica i niemożność wzajemnego zrozumienia. Na szczęście jest relatywizm! Pozwala on zrozumieć ludziom takim jak ja, osoby takie jak Ty Hiobie i takie jak moj przyjaciel katolik. Ty również możesz zrozumieć mnie. Nie negując PRAWDY, która według Ciebie jest zawarta w Piśmie Świętym, możesz przyjąć, że istnieją takie "diabły" jak ja, dla których Biblia nie jest ostateczną wyrocznią. Oczywiście, do niczego nie zmuszam!

Cytat:
Nie rozumiem jednak, gdy ktoś wiedząc, kim jest Jezus dla miliarda ludzi na świecie, tworzy o Nim bluźnierczy film".

Aprioryczne założenie, że ten film jest bluźnierczy. Ja, jak i mój przyjaciel nie uważamy tego dzieła za bluźniercze. I napewno nas nikt nie przekona, że jest inaczej. A napewno żadna z osób, które filmu nie oglądały.

Cytat:
Bycie antykatolikiem, wrogiem chrześcijaństwa, bluźniercą przeciw Jezusowi jest modne. Popularne w kręgach lewicujących intelektualistów. Ataki na naszą wiarę nie są „politycznie niepoprawne” Jest to ostatni społecznie dopuszczalny „prejudice” , ostatni społecznie akceptowany przejaw szowinizmu.

Tutaj masz rację. Staram się temu przeciwstawiać, jeżeli rzeczywiście uważam, że ataki te są nieuzasadnione i wypływają z próżnej chęci wyróżnienia się, albo przysłowiowego dokopania leżącemu. Do tego stopnia, że mnie razi awatar jednego z Użytkowników forum, który Ty, zdaje się, akceptujesz. Z drugiej strony jednak:

Cytat:
Nie chodzi więc o to, że producent, czy reżyser „Ostatniego kuszenia” jest, czy nie jest wybitnym artystą. Gdyby na przykład zrobił on film opluwający Polskę, poniżający Polaków, prawdopodobnie (przynajmniej mam taką nadzieję) nie miałbyś problemu z bojkotem takiego „dzieła”, niezależnie od tego jak dobrze byłoby ono nakręcone. Nie chodzi tu bowiem o to, jak film jest zrobiony, ale co przedstawia.

Przyznam, że autoironia jest bardzo groźną bronią. A bojkot nie jest moją metodą na rozwiązanie tego typu problemów, które opisałeś. W moim przypadku wyglądałoby to tak: do kin wchodzi na przykład film szkalujący polaków. Oglądam go, a potem szukam uzasadnienia, dlaczego autor chciał dokopać mojemu narodowi. Kiedy już wiem co nim kierowało, albo przyznaję mu rację, albo wchodzę z nim w Polemikę. Nie chodzi tu oczywiście o korespondencyjną walkę na argumenty, czy zaproszenie reżysera na kawę, aby w cztery oczy pogadać o nurtujących nas kwestiach, ale naprzykład wypowiadanie swojego zdania w czasie dyskusji o filmie. Jest też trzecia możliwość. Film olewam i wyrzucam go z pamięci. Przytoczyłeś fragment "Lwa, czarownicy i starej szafy" opowiadający o szaleństwie. Ja przytoczę tu to, w jednej z książek, o wariatach napisał Milan Kundera. Niestety nie będzie to dosłowny cytat. Nie dysponuję ową książką, ani nie pamiętam która to była (może któryś z Forumowiczów wie?). Chodzi o to, że jeżeli jakiś wariat podchodzi do Ciebie i mówi Ci, że jesteś rybą, to nie zdejmujesz ubrania aby pokazać mu, że nie jesteś wyposażony w płetwy, łuski i skrzela, bo wtedy okazałbyś się jeszcze większym wariatem niż on. Zgadza się?

Dobrze jest moim zdaniem orientować się jaki film dostał jaką nagrodę, ale wybory Amerykańskiej Akademii Filmowej nie są dla mnie żadnym wiążącym kryterium. Często się z nimi nie zgadzałem.

Cytat:
Ale jeżeli Ty uważasz, że film warto zobaczyć niezależnie od tego o czym on jest, jeżeli jest on filmem dobrym, powinieneś zobaczyć „Pasję”. Trudno uważać się za kinomana, znawcę filmów i opuścić taki film.

Mając świadomość, że dużo tracę nie oglądam wielu dobrych filmów. Niestety. Nie przepadam za komediami romantycznymi (choć niezaprzeczalnie, wśród nich znajdują się prawdziwe perełki kinematografii). Nie trawię filmów o Holocauście. Źle się czuję oglądając je. Chodzi mi tu o drastyczność scen. Jestem miłośnikiem horrorów i lubie sceny gore, szczególnie te z niskobudżetowych produkcji. Ale do horrorów mam pewien dystans. Czasem nawet mogę się uśmiać jak kobieta - demon, zabija szlachetnego szeryfa wbijając mu w plecy kukurydzę ("Sleepwalkers" Micka Garrisa). Ale nie lubię oglądać filmów epatujących nazbyt naturalistycznymi scenami przemocy. I dlatego głównie nie chcę oglądać "Pasji". To mnie zdecydowanie odstrasza. Byłem oburzony, kiedy w pewne święta film ten został wyemitowany w telewizji w czasie najwyższej oglądalności, i nie spotkało się to z krytyką Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, choć były przypadki, że Rada interweniowała, gdy emitowano o tej porze jakieś kryminały. Ostatnio Mel Gibson, nakręcił kolejny cudowny film. Wielu moich znajomych w samych superlatywach opowiadało mi o "Apocaliptyco". Ale też nie chcę oglądać tego filmu, właśnie z powodu epatowania przemocą.
Cytat:


Dzięki za przytoczenie opinii Twego przyjaciela, który uważa się za katolika. Każdy ma prawo do swej opinii i każdy może nazywać się katolikiem. Ja jednak nie bardzo mogę się doszukać logiki w jego wypowiedzi. Ale cóż, to także jest tylko moja opinia.

"...który uważa się za katolika". Nie wiem jakie były Twoje intencje ujmując to w ten sposób, ale mogłoby się wydawać, że zasugerowawszy się jego odmiennym od Twojego zdaniem, odsądziłeś go de facto od czci i wiary. Wierzę jednak, że nie chciałeś kwestionować jego wiary. Nikt nie musi mi wierzyć, z pewnością On sam nawet zaprzeczy temu, co teraz napiszę, ale jest to najbardziej religijna osoba jaką znam. Takie, tam moje zdanie o nim. No cóż, poproszę go aby lepiej uzasadnił swoje argumenty i może jeszcze go zacytuje. Może nawet da się zachęcić do rejestracji na forum...Jeżeli znajdzie na to czas i ochotę. Może jednak postarasz się wyciągnąć błędy logiczne z jego wypowiedzi, żeby łatwiej mu było się odnieść do zarzutów o brak logiki w wypowiedzi. Najłatwiej jest, zamiast podjąć uczciwą "walkę" na argumenty, zrzucić na kogoś bombę atomową w postaci wypowiedzi typu: "To co piszesz jest nielogiczne. Kropka."

Jeżeli chodzi o tytuł szmatławca, to chyba zorientowałeś się, że użyłem go właśnie dlatego, aby przypomnieć, że wielu szermowało pojęciem "prawda", a nie po to, żeby kogoś obrażać. Każdy zna "prawdę". Tylko którą "prawdę"? Nawet jeżeli jest tylko jedna, jak pisze noHumanek, to i tak nie ma ona znaczenia dla żyjących w świecie doczesnym, bo i tak nigdy nie będą wiedzieli czy ją wyznają. Tylko bóg zna prawdę. A co jeżeli Jego nie ma? Ja osobiście uważam, że "prawda" nie istnieje. Że to tylko teoretyczny konstrukt filozoficzny. Bowiem "prawda" jest o wiele bardziej złożona i dlatego wymyka się poznaniu ludzkiemu. To tak jak z wodą - przezroczystą cieczą. Pokażcie mi przezroczystą wodę! Coś takiego nie istnieje!

Cytat:
Celem ekumenizmu, jak słusznie zauważył noHumanek, jest wspólne dojście do prawdy, a nie "spotkanie w pół drogi". Nie chodzi o to, żeby trzymając się za ręce śpiewać "kumbaya" i udawać, że nie ma problemu tam, gdzie on faktycznie istnieje.

A czym innym niż spotkaniem w pół drogi był światowy dzień pokoju w Asyżu? Co prawda nie trzymali się za ręce i nie śpiewali "Kumbaya", ale każdy przedstawiciel innej religii modlił się po swojemu. I właśnie patrząc na "Ostatnie kuszenie Chrystusa" pod tym kątem, uważam ten film za dzieło ekumeniczne i w żadnym wypadku nie bluźniercze.

Poprawione! Dzięki Alex!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez maciej dnia Wto 23:15, 21 Sie 2007, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alex




Dołączył: 05 Sie 2007
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Wto 13:25, 21 Sie 2007    Temat postu:

tak na wstępie
Cytat:
lubie sceny gore, szczególnie te z niskobudrzetowych produkcji.

niskobudżetowych pisze się przez ż. Błąd ortograficzny to się chyba nazywa, nie jestem pewna Wink .

Jak zrozumiałam byłeś ciekaw jak widzą sprawę "Ostatniego kuszenia Chrystusa" ludzie wierzący - i dlaczego. Starałam Ci się to przedstawić poprzez pryzmat własnego doświadczenia, odwołując się do własnych przeżyć i uczuć. Mogłam, by podbić mój wywód emocjonalnie, odwołać się do Twoich uczuć tekstem w rodzaju: a gdyby ktoś przedstawił w fałszywym świetle Twoją Matkę, siostrę, dziewczynę...", ale uznaję to za trywialne i niesmaczne, choć być może bardziej przemawiające do wyobraźni. Staram się powiedzieć, że sprawy, o których piszemy dotykają najbardziej osobistych, intymnych uczuć każdego wierzącego człowieka.

Cytat:
a Alex zna PRAWDĘ!

Tak, to prawda. Znam ją oczyma mojej wiary, jakkolwiek to stwierdzenie może Ci się wydać dziwne i nielogiczne.
Wszyscy jesteśmy ludźmi wiary. Nasze osobiste możliwości poznania są bardzo nikłe. To, co nauka mówi o świecie - odkrycia, badania itd. - musimy brać na wiarę. Musimy wierzyć naukowcom, że ich badania są wiarygodne (choć może się to okazać złudzeniem. Jakiś czas temu czytałam o fałszowaniu wyników badań przez jakichś azjatyckich naukowców – w pościgu za Noblem). Tak więc wspólnie wierzymy, że np. antybiotyk ma odpowiedni skład chemiczny, że Mount Everest ma 8850m (choć dawniej było 8848m) itp. A ja dodatkowo uwierzyłam świadkom życia i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa.
Cytat:
Dlatego właśnie tajemnica Chrystusa nie jest tajemnicą przeznaczoną wyłącznie dla wyznawców jednej religii; jest uniwersalna

i
Cytat:
Cytat:
Jezus umarł na krzyżu z miłości do mnie. Był ucieleśnieniem miłości czystej, bezinteresownej – był Miłością. I choć najczęściej ja tego nie umiem docenić, to jednak tak było.


I właśnie według mnie o tym opowiada ten film! O człowieku, który umiera, bo kocha ludzi, bo wierzy, że jego śmierć przyniesie zbawienie.

Alleluja! (Ja jeszcze wierzę, że ten człowiek był Synem Bożym Smile ) Tylko po co udowadniać tezy za pomocą fałszywych argumentów i oczywistej nieprawdy. Bo jak napisał Twój przyjaciel
Cytat:
"Faktograficznie "Ostatnie kuszenie Chrystusa" ma niewiele wspólnego z Ewangelią. Nie jest to historia Jezusa w którego wierzą katolicy (a zatem i ja), prawosławni, czy protestanci. film ten powinien być odczytywany jako fikcja artystyczna i w żadnym wypadku nie można go traktować jako źródła wiedzy o życiu i działalności Jezusa Chrystusa

To można było zrobić na wiele innych sposobów, mniej kontrowersyjnych, nie wystawiając na próbę uczuć milionów ludzi. Jeżeli tworzy się takie dzieło to nie można oczekiwać, że uzyska powszechne zrozumienie. Nie każda droga wiedzie do celu.

Wspomniałeś w innym poście o spotkaniu w Asyżu. To jest bardzo ciekawy temat wart nowego wątku. Myślałam o tym ostatnio w kontekście dyskusji o buddyzmie – ale trudno się wyrobić w czasie Sad

P.S. Dzięki za słowa zrozumienia. Wszystkiego dobrego .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maciej




Dołączył: 20 Sie 2007
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Wto 15:03, 21 Sie 2007    Temat postu:

Ten post rozpocznę wstępem, który pozornie jest nie na temat. Właściwie dotyczy sposobu prowadzenia dyskusji.

Jestem przeciwnikiem narkotyków, choć nigdy ich nie próbowałem. Czasem zdarzyło mi się dyskutować na temat marihuany z jej zwolennikami. Dziwili się mi jak mogę krytykować coś, czego nigdy nie próbowałem. Wtedy pytałem się, czy zgwałcili kiedyś jakąś kobietę. Kiedy mi odpowiadali że nie, ja pytałem się, co myślą o przestępcach seksualnych. I czy jeżeli ich potępiają, to jakimi kryteriami kierują się oceniając tych ludzi.

Rozmiem, że Alex, Hiob, noHumanek i reszta forumowiczów będą chcieli, być może, "załatwić mnie" w tym momencie tym samym chwytem erystycznym, który stosowałem wobec zwolenników lekkich dragów, ale proszę, odpowiedzcie, jeżeli istnieją według Was inne wytłumaczenia: jak można oceniać dzieło sztuki, ktorego się nie oglądało? Jak można twierdzić, że obraża ono czyjeś uczucia religijne, skoro nie zna się jego treści? Uściślijmy: jakim prawem np. Alex (lub ktokolwiek) twierdzi, że film ten obraża jej uczucia religijne, skoro go nie obejrzała? Prawem kaduka? Zakładam tu, że tak właśnie jest, że "Ostatnie kuszenie" obraża Wasze uczucia, mimo, że go nie oglądaliście. Jeżeli się mylę, proszę mnie wyprowadzić z błędu.

Cytat:
a gdyby ktoś przedstawił w fałszywym świetle Twoją Matkę, siostrę, dziewczynę...


Mógłbym w takim przypadku zareagować kierując się impulsem. Mimo, że jestem człowiekiem spokojnym, mógłbym się posunąć do rzeczy, których później bym żałował. Na zasadzie "zabijesz przyslowiowego idiotę, a pójdziesz siedzieć jak za czlowieka". Tak też mogłoby się stać. Jednak gdyby emocje opadły, być może zrobiłoby mi się żal człowieka, który bez powodu atakuje mnie, czy moich bliskich. A może zastanowiłbym się, czy rzeczywiście nie miał ku temu powodów? Być może z jakiejś przyczyny żywi jakiś żal do mnie, czy do mojej matki, siostry, lub dziewczyny i w ten sposób próbuje go wyładować. Czy miałbym prawo pierwszy w niego rzucić kamieniem? Czy ja sam nie rzucałem mięchem na ludzi, którzy w moim przekonaniu potraktowali mnie niesprawiedliwie, a mimo to są czyimiś kochanymi matkami, siostrami, mężami etc. Mimo, że niewierzę, że ja, czy ktokolwiek inny z moich bliskich mógłby celowo wyrządzić krzywdę jakiejś innej osobie, to jednak błądzić jest rzeczą ludzką. Być może kiedyś, ktoś z nas popełnił błąd, z którego nie zdaje sobie sprawy, a który przyczynił się do krzywdy jakiejś osoby, która do dziś żywi do nas urazę. Dusi ją w sobie, ale w pewnym momencie złość bierze górę i następuję eksplozja. Być może kiedyś ktoś podobny do mnie wyrządził krzywdę komuś i teraz ten ktoś próbuje wyładować swe frustracje na mnie, albo na moich bliskich? Jeżeli kogoś internowano czasie stanu wojennego, albo torturowano w kazamatach bezpieki w latach pięćdziesiątych, nie dziwię się wcale, że czuje nienawiść do WSZYSTKICH komunistów i lewaków. To żadne usprawiedliwienie coprawda, ale zrozumienie tej sprawy pomaga podjąć dialog z przeciwnikiem. Ja na prawdę wierzę w to, że góra z górą się nigdy nie zejdzie, ale czlowiek z czlowiekiem zawsze. Potrzebna jest tylko dobra wola i wzajemna otwartość na argumenty drugiej strony. Bez tego nie stanie się nic dobrego. Tak ja to widzę.

Cytat:
Tylko po co udowadniać tezy za pomocą fałszywych argumentów i oczywistej nieprawdy.


No to po co tworzyć filmy fabularne nie oparte na faktach? Albo tylko nimi inspirowane? Po co malować obrazy abstrakcyjne, czy surrealistyczne? Po jakiego grzyba Malczewski malował jakieś baby i jeszcz wmawiał wszystkim, że maluje ojczyznę? Po co stosować alegorie i przypowieści? A jeżeli Jezus zmyślił te wszystkie historyjki o trzymaniu światła pod korcem i o tych synach, którzy pomagali ojcu w winnicy?
Moim zdaniem było tak (od razu przyznaję, że nie znam genezy dzieł). Nikos Kazantzakis inspirowany postacią Jezusa i przekazami o niej, napisał powieść - fikcję literacką. Tak robili pisarze żyjący przed nim, jak i po nim. Powieść tak spodobała się Martinowi Scorsese, że postanowił ją przenieść na duży ekran. Nic dziwnego, jest reżyserem filmowym. Mój brat muzyk, inspirowany jedną z powieści Wiesława Myśliwskiego skomponował niegdyś kilka utworów. Powstał film, moim zdaniem dzieło dość ciekawe, choć nie rzuciło mnie na kolana - przyznaję bez bicia. Niestety na tym świecie nie brakuje różnej maści bigotów, którzy nie rozumiejąc albo nawet nieoglądając nawet tego filmu ogłosili, że jest to film obrazoburczy. Oczywiście Ci Wielcy Mędrcy wszystko wiedzą najlepiej i wiedzą również, że ich "owieczki" nie powinny oglądać tego plugawstwa. A zatem poszła w ruch cenzura. Cenzura obyczajowa. Każdy, kto inaczej zinterpretuje to dzieło niż ksiądz Paleczny, powinien się smażyć w piekle po wsze czasy! Nawet jeżeli jest tak oddanym Kościołowi katolikiem jak moj przyjaciel.

Cytat:
Jeżeli tworzy się takie dzieło to nie można oczekiwać, że uzyska powszechne zrozumienie. Nie każda droga wiedzie do celu.


Jestem przekonany, że twórcy tych dzieł, zarówno książki jak i filmu, nie adresowali ich do wszystkich. Ba! Nawet nie do większości. Aby w pełni je zrozumieć należy się jakoś do tego przygotować. Postarać się o odpowiednie podejście, czyli mimo wszystko wyrzec się uprzedzeń. To nie jest żaden leciutki kryminał do poduszki, ani telenowela dla "kur domowych". Powieść została napisana przez filozofa, wychowywanego w odmiennym nieco kręgu kulturowym niż ten, w którym my żyjemy. A film jest pełen symboli znaczeń, które może zrozumieć tylko osoba mająca za sobą uważną lekturę Ewangelii. Równie dobrze możemy mieć żal do Kanta, bo napisał "Prolegomene do wszelkiej przyszłej metafizyki, która będzie mogła wystąpić jako nauka", dzieło które nie nijak nie uzyskuje powszechnego zrozumienia wśród blokersów.

P.S. To podobno nieładnie wytykać komuś błędy, ale będe wdzięczny jeżeli będziecie mnie informować o takowych popełnionych przeze mnie. Szczególnie chodzi mi tu o ortografię i interpunkcję. Taka ze mnie menda wredna, że sam nie pozostanę dłużny. I proszę nie mieć do mnie o to żalu. Z góry dziękuję i przepraszam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hiob
Administrator



Dołączył: 30 Cze 2005
Posty: 471
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Północna Karolina, USA

PostWysłany: Wto 16:14, 21 Sie 2007    Temat postu:

maciej napisał:
Hiobie, myślę, że powinieneś trochę poprawić swój tekst. Piszesz na przykład: "Jednak wiele osób, nawet nie negując faktu, że Jezus jest postacią historyczną i żył naprawdę tysiącami Palestynie przed dwoma tysiącami lat...” Błąd stylistyczny to się chyba nazywa, nie jestem pewien. Chociaż z drugiej strony... Sam oceń. Ja bym to ujął inaczej i tyle.


Masz rację, edytując swój tekst nie przeczytałem końcowego efektu i niepotrzebnie powtórzyłem to słowo. Przy okazji dziękuję, że przeczytałeś ten tekst. Często w dyskusjach na forach adwersarze „programowo” ignorują wszelkie linki i polecane teksty. Very Happy. Tamten akapit teraz brzmi tak:

„My, chrześcijanie, wierzymy, że Jezus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. Kościół nas uczy, że jest On Boską Osobą mającą dwie natury: Ludzką i Boską. Jednak wiele osób, nawet nie negując faktu, że Jezus jest postacią historyczną i żył naprawdę w Palestynie przed dwoma tysiącami lat, nie zgadza się z takim stwierdzeniem. Celem tego tekstu jest wykazanie, że tylko interpretacja Kościoła jest możliwa do zaakceptowania. Każda inna jest nielogiczna i wewnętrznie sprzeczna.”


Cytat:
Poza tym aby przekonać czytelnika o boskości Jezusa z Nazaretu posługujesz się Pismem Świętym. Pomysł dość kuriozalny. To tak jakby wyrabiać sobie obiektywne zdanie na przykład o okresie PRL, biorąc pod uwagę wyłącznie teksty pisane przez jego zaprzysięgłych przeciwników. Jest to poprostu nieobiektywne. Lepiej by było, gdybyś korzystał ze źródeł niechrześcijańskich. Byłbyś bardziej wiarygodny dla niecrześcijanina, takiego jak ja.


Nie mogę się z Tobą zgodzić. Ewangelie są historycznymi zapisami pewnej rzeczywistości. Ich autorzy nie pisali „Pisma Świętego”, ale starali się przekazać pewną prawdę o kimś, kogo widzieli, kogo spotkali w swym życiu i kogo uważali za długo oczekiwanego mesjasza. Oprócz Ewangelii, które weszły w skład kanony Biblii mamy także wiele innych, zwanych przez nas apokryfami. One także opisują życie Jezusa, ale zostały od początku odrzucone, jako wymysł fantazji, czy propaganda. Dlaczego tak się stało łatwo zrozumieć, czytając je po prostu. Są powszechnie dostępne w wydaniach książkowych i na necie. Ale one przedstawiają takiego Jezusa, jakiego chcieliby widzieć „normalni ludzie”. Mszczącego się na wrogach, pokazującego swą moc (chuchanie na ptaszki z gliny małego Jezusa, by im dać życie itp. bzdury). Jezus i Jego nauka pokazane w Ewangeliach są pozornie tak nielogiczne, mało zachęcające do wprowadzania ich w życie i trudne, że jest raczej niemożliwe do przyjęcia, że to człowiek wymyślił taką religię. Po co? Żeby być nikim 9z ludzkiego punktu widzenia) na ziemi i najprawdopodobniej oddać za swą wiarę swe życie?

Islam pokazuje nam zupełnie innego Boga. I większość problemów chrześcijaństwa wynikała zawsze z tego, że różni ludzie „ulepszali” chrześcijaństwo. Wynikała z tego, że chrześcijaństwo stało się potęgą polityczną. Jednak to nie jest nauka Biblii. Jezus przyszedł na świat w okupowanym państwie w państwie, którego najeźdźca aktywnie walczył z religią Żydów, a mimo to nie znajdziemy w całej Biblii słowa o walce narodowo-wyzwoleńczej, o potrzebie dojścia do władzy ludzi wierzących itd., itp. Nic o polityce. Jest nie do pomyślenia, żeby przekaz o Jezusie, napisany niemal wyłącznie przez Żydów, stworzył takiego Mesjasza. Jeżeli ten obraz jest nieprawdziwy, to jest niewytłumaczalne, dlaczego w ogóle powstał.

I jeszcze jedno. Nikt nie umiera za coś, w co sam nie wierzy. Nikt nie oddaje życia za fałszerstwo, które na dodatek nie daje żadnych korzyści. Nikt nie zyskiwał niczego, tworząc taki dziwny system wierzeń. A jednak przez pierwsze kilka wieków, zaczynając od pokolenia współczesnego Jezusowi, wielu, nawet być może większość chrześcijan oddała życie za wiarę. Spośród dwunastu apostołów tylko Judasz sam był sprawcą swej śmierci, a Jan umarł w sposób naturalny. Pozostała dziesiątka została męczennikami. Trudno przypuszczać więc, że najpierw wymyślili jakąś dziwną historię z Jezusem, stworzyli religię, która spowodowała, że musieli się ukrywać i na koniec oddawali za nią życie. Zupełnie bezsensowna i nielogiczna interpretacja historii.

Jeszcze jeden przykład. Księgi Machabejskie. Wchodzą one w skład kanonu Starego Testamentu Biblii katolickiej, ale są odrzucone przez protestantów. Jednak samo powstanie Machabeuszy, czy opis zwyczajów Żydów w tamtych czasach są historycznie prawdziwe, niezależnie od tego, czy uznamy te księgi za natchnione, czy nie. Historyk badający tamte wydarzenia może je uznać za dobry materiał źródłowy, niezależnie od tego, czy jest wierzący, czy nie. Bowiem ktoś, kto opisywał tamte wydarzenia nie wiedział, że „pisze Biblię”, ale opisywał to, co się wokół niego działo.

Tak samo gdyby Kościół uznał dzieła jakiegoś historyka, powiedzmy Józefa Flawiusza, opisującego wydarzenia w Palestynie przed dwoma tysiącami lat za natchnione Słowo Boże, to wcale nie znaczy, że one stałyby się od razu „propagandą religijną”. Miałyby dokładnie taką samą wartość, jak przed przyłączeniem ich do kanonu pism natchnionych.

Cytat:

Starasz się porównać chrześcijaństwo do buddyzmu. Traktujesz buddyzm jako religię.



To nie jest takie proste. Oczywiście, gdy wymieniamy „najważniejsze religie świata”, to zazwyczaj włączamy w tę listę buddyzm. Ale jak przyjmiemy, że religia to nauka o Bogu, czy bogach, to buddyzm trudno nazwać religią. Wyklucza on bowiem istnienie jakichkolwiek bogów. O buddyzmie trochę szerzej pisałem całkiem niedawno, te teksty znajdziesz tutaj:

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Także na tym forum znajdziesz wątek poświęcony temu tematowi.

Na razie tyle, ale powrócę do Twojego postu. Niestety mam także inne obowiązki, poza pisaniem na forum i one nie pozwalają mi na poświęcenie Ci całego mojego czasu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez hiob dnia Śro 0:04, 22 Sie 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alex




Dołączył: 05 Sie 2007
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Wto 17:27, 21 Sie 2007    Temat postu:

Cytat:
jakim prawem np. Alex (lub ktokolwiek) twierdzi, że film ten obraża jej uczucia religijne, skoro go nie obejrzała? Prawem kaduka?

Przeczytałam jeszcze raz swoje posty i stwierdziłam - jeśli się mylę, to mnie popraw - że nigdzie nie użyłam określenia, ze ten film obraża moje uczucia. Najbliższym sformułowaniem było, że "wystawia na próbę uczucia wierzących". Mnie ten film nie mógł obrazić, bo - jak słusznie zauważyłeś -nie widziałam go.
Jedynym moim celem było przedstawienie (kierując się empatią) jakie uczucia może wywoływać u osób wierzących. Posłużyłam się tu własnym przykładem, a sugestia, być może niezręczna, że mogłabym odwołać się do Twoich analogicznych uczuć miała tylko - na zasadzie "bliższa ciału koszula" - uzmysłowić Ci co czuję. W żadnym wypadku nie miałam zamiaru kogokolwiek obrażać. Jeżeli odebrałeś to inaczej to przepraszam.

Przyznam, że włączyłam się do dyskusji po przeczytaniu słów Twojego przyjaciela
Cytat:
"Faktograficznie "Ostatnie kuszenie Chrystusa" ma niewiele wspólnego z Ewangelią. Nie jest to historia Jezusa w którego wierzą katolicy (a zatem i ja), prawosławni, czy protestanci... film ten powinien być odczytywany jako fikcja artystyczna i w żadnym wypadku nie można go traktować jako źródła wiedzy o życiu i działalności Jezusa Chrystusa.

Poruszyły mnie one - a dlaczego to już napisałam i nie będę się powtarzać.
Cytat:
No to po co tworzyć filmy fabularne nie oparte na faktach? Albo tylko nimi inspirowane? Po co malować obrazy abstrakcyjne, czy surrealistyczne? Po jakiego grzyba Malczewski malował jakieś baby i jeszcz wmawiał wszystkim, że maluje ojczyznę? Po co stosować alegorie i przypowieści?

Przyznasz jednak, że dowolne wykorzystywanie faktów z Ewangelii lub przeinaczanie ich dla własnych potrzeb jest szczególnym przypadkiem. To nie byle bajka, ani powieść.
Cytat:
A zatem poszła w ruch cenzura. Cenzura obyczajowa. Każdy, kto inaczej zinterpretuje to dzieło niż ksiądz Paleczny, powinien się smażyć w piekle po wsze czasy! Nawet jeżeli jest tak oddanym Kościołowi katolikiem jak moj przyjaciel.

Nie wiem, kto to jest ksiądz Paleczny, nie wiem co narozrabiał (będę musiała poszukać informacji w internecie), bo mnie ta osoba ani ziębi ani grzeje. Jeśli zrobił coś gorszącego to jego problem, a nie mój. Nie będę się za niego tłumaczyć. Słowo "ksiądz" nie jest synonimem słowa "mądrość" - niestety. Podobnie zresztą wśród ateistów nie sami mędrcy...
Cytat:
Ja na prawdę wierzę w to, że góra z górą się nigdy nie zejdzie, ale czlowiek z czlowiekiem zawsze. Potrzebna jest tylko dobra wola i wzajemna otwartość na argumenty drugiej strony. Bez tego nie stanie się nic dobrego. Tak ja to widzę.

Ja też tak to widzę. Ale mam prośbę - przejrzyj jeszcze raz to, co napisałeś do tej pory i sprawdź, czy zrobiłeś kroczek ku zrozumieniu tej drugiej strony. Jeśli tak, to w moim odczuciu zapomniałeś o tym napisać.

Cytat:
To podobno nieładnie wytykać komuś błędy, ale będe wdzięczny jeżeli będziecie mnie informować o takowych popełnionych przeze mnie.

To czepnięcie się popełnionego przez Ciebie błędu to miała być żartobloiwa reakcja na Twoją uwagę pod adresem Hioba w sprawie Jego błędu stylistycznego( ewidentny podwójny błąd "kopiuj-wklej"). Zwróciłeś uwagę i zaraz tak się ładnie machnąłeś. Zauważ, że mój komentarz był parafrazą Twojej uwagi pod adresem Hioba. W ferworze dyskusji, kiedy pisze się na gorąco, nietrudno o błąd. Sama nie wiem czy zwracać każdemu publicznie uwagę na każdy błąd. To zajęłoby chyba za dużo miejsca Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hiob
Administrator



Dołączył: 30 Cze 2005
Posty: 471
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Północna Karolina, USA

PostWysłany: Wto 19:33, 21 Sie 2007    Temat postu:

Powracam do odpowiedzi udzielonej Maciejowi. Przyznaję, że jeszcze nie przeczytałem ostatnich postów, więc już być może ktoś odpowiedział na ten post, więc być może powtórzę coś, co już było powiedziane. Chcę jednak ustosunkować się do tego, co było zamieszczone wcześniej.

Cytat:
Mahometanie (nazwa, której tu używasz jest uznawana za nieprwidłową, jeśli można doradzić, staraj się pisać "muzułmanie", w przeciwnym wypadku niebezpiecznie ocierasz się o bluźnierstwo!) uważają Go za Proroka, a Gandhi uważał Go za największego moralistę w historii ludzkości". Tak, gdybyś obejrzał "Ostatnie kuszenie" być może dostrzegłbyś, że właśnie tak samo uważali twórcy tego filmu.


Używam tych nazw zamiennie. Trudno mówić tu o bluźnierstwie, skoro zanim nastała epoka terroru „politycznej poprawności” sami muzułmanie nazywali się Mahometanami. Mahomet jest założycielem religii islamskiej i trudno przyznać rację ludziom uważającym się za obrażonych, gdy nazywa się ich religię od imienia jej założyciela.

Polityczna poprawność prowadzi do takich paradoksów i bzdur, jak autentyczny tekst usłyszany przeze mnie w amerykańskiej telewizji z ust reportera opisującego niedawne zamieszki we Francji spowodowane przez imigrantów z Afryki. Powtarzał on kilkakrotnie, że zamieszki zorganizowali „African Americans”, bo mówienie na Murzyna „black” jest politycznie niepoprawne. Tylko czemu francuscy Murzyni mieliby być „African Americans”?

Inny przykład tej paranoi to sytuacja w domu przyjaciółki mojej żony. Jej rodzice są bardzo negatywnie nastawieni do Murzynów, a ona, żeby im utrzeć nosa powiedziała, że zaręczyła się z chłopcem, który jest „African American” i chce go przyprowadzić na obiad. Oni, będąc ludźmi kulturalnymi, zgodzili się, ale widziała, jak robią dobrą minę do złej gry. Miała niesamowitą zabawę, gdy po przyjściu ze swoim chłopakiem zobaczyła wyraźną ulgę na ich twarzach. Jej chłopak bowiem rzeczywiście był Afrykaninem, urodził się i wychował w RPA, ale miał skórę bielszą od skóry jego przyszłych teściów.

Oczywiście mogę z miłości do bliźniego starać się unikać takiego sformułowania. Nie wiedziałem nawet, że może ono mieć znaczenie pejoratywne. Z podobnego powodu usunąłem przed laty z mojej ciężarówki flagę konfederatów, bo niektórzy Murzyni uważają ją za symbol rasizmu i niewolnictwa. Cóż, znaczenie słów i symboli zmienia się z czasem, jednak nie uważam, żeby w przypadku „mahometanizmu” można tu było mówić o bluźnierstwie.

Cytat:
"Czemu więc apostołowie uwierzyli Jezusowi? A za nimi ponad miliard katolików i setki milionów chrześcijan innych denominacji"? Moim zdaniem odpowiedź jest prosta. Bo pozostają wierni swojej religii.


To nie jest odpowiedź. Dlaczego to są wierni religii, która „nie ma sensu”, nic nie daje, poza prześladowaniami i niemal pewną męczeńską śmiercią? Jedyne wytłumaczenie jest takie, że musieli wiedzieć, wierzyć ponad wszelką wątpliwość, że Jezus jest nie tylko „mesjaszem” przez małe „m”, „namaszczonym prorokiem”, na którego Żydzi czekali od wieków, ale jest samym Bogiem, Stwórcą wszechświata.
Cytat:

I w końcu 7 pytań... Pierwsze trzy... Hmmm... Jeżeli miałbym je przyjąć jako argumenty, mając przed oczami samobójcze zamachy, tak częste ostanio w różnych zakątkach świata, uznałbym, że to właśnie fundamentaliści islamscy mają rację, a nie chrześcijanie.


Fundamentaliści islamscy są przekonani, że są wyznawcami prawdziwej religii. Ale ich przykład o tyle nie jest identyczny z sytuacją pierwszych chrześcijan, że nie są oni świadkami momentu powstania swej religii. Nie mamy żadnych dowodów na to, że tak zachowywali się pierwsi wyznawcy tej religii. Historia nas wręcz uczy, że Islam na początku był polityczno-wojskową sektą, dążącą do politycznej i militarnej hegemonii, a Mohammed był bardziej wojskowym, niż religijnym przywódcą. System jego wierzeń jest dziwną mieszanką wierzeń Żydów i chrześcijan i zmienia się w miarę upływu jego życia. Wszystko to, co w jego religii jest sprzeczne z Biblią, uważaną przez Muzułmanów za natchnioną Księgę, przypisują temu, że Żydzi i chrześcijanie pozmieniali pewne teksty, których nie było tam od początku. Oczywiście nie mają na to żadnych dowodów, bo ich mieć nie mogą.

Ataki samobójcze fundamentalistów islamskich przypominają raczej ataki kamikadze japońskich, czy w pewnym mniejszym zakresie ataki wojowników o wolność (albo terrorystów, zależy z jakiej strony na to popatrzymy Wink) różnych nacji. Tymczasem pierwsi chrześcijanie nie oddawali aktywnie życia za jakieś polityczne, czy materialne zyski, ale gotowi byli raczej na bierną śmierć za swoją wiarę.
Cytat:

Kolejne trzy są logiczne same dla siebie. Ateista nie miałby z nich żadnego pożytku.


Pożytek z logicznego argumentu ma każdy, kto potrafi logicznie myśleć. Te argumenty są prawdziwe niezależnie od tego, czy na nie patrzy ateista, agnostyk, wierzący, czy też nie patrzy na nie nikt.
Cytat:

Argument siódmy jest wogóle nie do przyjęcia w poważnej dyskusji. Ja też mogę wymienić wielu ateistów przewyższających mnie intelektualnie, i nie przypisujących w żaden sposób Jezusowi cech boskich, na przykład: Demokryta z Abdery, Denisa Diderot, Benjamina Franklina, Karola Marxa, Bertranda Russella, Alberta Camus, Jacka Kuronia, Richarda Dawkinsa, Jaromira Nohavicę. Ale licytowanie się w ten sposób jest moim zdaniem pozbawione sensu.


Oczywiście. Ale ja nie twierdziłem wcale, że nie ma ludzi inteligentnych niewierzących, że Jezus jest Bogiem, a chrześcijaństwo jest prawdziwą religią. Punkt siódmy miał tylko pokazać, że nie jest prawdą, jak uważa wiele osób, że chrześcijaństwo jest nauką tylko dla niewykształconych bigotów, bezmyślnych głupków i ogłupionych nieuków. Wielu wybitnych intelektualistów podeszło do nauki chrześcijańskiej w sposób „naukowy” i chrześcijaństwo wyszło z tej analizy obronną ręką.

Cytat:
"W przeciwieństwie do Islamu, który naucza, że to przemoc i wycięcie w pień niewiernych daje zbawienie, prawdziwe chrześcijaństwo jest religią nastawiania drugiego policzka." A tu pojechałeś "z grubej rury". Nawet ja, ateista muszę to stwierdzić: BLUŹNIERSTWO! To tak jak ja bym napisał, że w przeciwieństwie do chrześcijaństwa, który naucza, że to przemoc i wycięcie w pień lekarzy dokonujących aborcję daje zbawienie, prawdziwy ateizm nie wprowadza kobiet w poczucie winy z powodu seksualności. Takie "blah blah".


Nie zupełnie. Nie chodzi tu bowiem wcale o to, co ja napisałem, ani o to, co Ty byś napisał, ale o prawdę. A ta jest taka, że Islam naucza, że zabicie niewiernego daje zbawienie. Albo mówiąc inaczej nauczają tak jego przywódcy. Jest bowiem pewna różnica między katolicyzmem, a każdą inną religią na świecie. Kościół Katolicki naucza autorytatywnie. Wierzymy, że w sprawach wiary i moralności nieomylnie. Nauka ta bowiem nie pochodzi od ludzi, ale od Boga. Tymczasem żaden inny system wierzeń, żadna religia nie ma takiej gwarancji. Dlatego w Islamie jest takie rozbicie i każdy ekspert inaczej odczytuje Koran. Dlatego każdy odłam chrześcijaństwa inaczej interpretuje Biblię. Dlatego każdy buddysta inaczej tłumaczy, jak on rozumie stan nirwany.

Możesz napisać, że chrześcijaństwo naucza, że wycięcie w pień lekarzy daje zbawienie i pewnie znalazłbyś jakąś sekstę wśród trzydziestu tysięcy chrześcijańskich grup i odłamów, która tak naucza. Ale ja nie jestem „jakimś tam chrześcijaninem”, ale jestem katolikiem. A Kościół nigdy tak nie nauczał, więc Twoje stwierdzenie w stosunku do mojego Kościoła byłoby nieprawdziwe. Tymczasem Islam nie ma swojego „papieża”, nie ma magisterium, ma za to wielu niezależnych przywódców duchowych, którzy często nauczają sprzecznej interpretacji Koranu. Ale nikt nie neguje faktu, że wielu z nich naucza, że zabicie niewiernych jest pewną drogą do osiągnięcia zbawienia.

Cytat:
Tekst do którego odsyłasz nie jest zdolny do przekonania żadnego ateisty do Twoich racji.

Moje teksty przekonały już co najmniej kilku, więc nie bądź taki pewny swego osądu. Zapewne nie każdy mnie o tym zawiadamia, ale parę osób podziękowało mi za to, że dzięki moim tekstom potrafili zrozumieć coś, czego nie widzieli wcześniej. Oczywiście zawsze droga do Prawdy jest długa i kręta i bardzo rzadko jedna osoba, czy jeden tekst jest odpowiedzialny za czyjeś nawrócenie, ale jak jestem tylko jednym etapem na czyjejś drodze, to uważam, że dobrze spełniłem swoją rolę.
Cytat:

Opierasz się na tekstach biblijnych, które są w jakiś sposób wiążące dla chrześcijan jako prawda objawiona, natomiast ateiści odrzucają takie naświetlenie sprawy.


Jak już poprzednio wspominałem, czasem nie jest istotne, czy są one objawione. Wystarczy, że są historycznie prawdziwe. Fakty są faktami niezależnie od tego, kto je podał i w jakim tekście i kontekście.

Cytat:
Na szczęście jest relatywizm!


Na szczęcie dla kogo? Relatywizm to nic innego jak umysłowe lenistwo i unikanie odpowiedzialności. Tania i bezbolesna ucieczka od rzeczywistości. Jak butelka mocnego alkoholu. Ale ja nie piję i nie uważam, żeby relatywizm miał jakikolwiek sens.

Cytat:
Ty również możesz zrozumieć mnie.


Na pewno nie dzięki relatywizmowi. Relatywizm nie pomaga w rozumieniu niczego, ani tym bardziej nikogo.

Cytat:
Nie negując PRAWDY, która według Ciebie jest zawarta w Piśmie Świętym, możesz przyjąć, że istnieją takie "diabły" jak ja, dla których Biblia nie jest ostateczną wyrocznią. Oczywiście, do niczego nie zmuszam!


Ja nawet muszę wierzyć w ich istnienie. Istnienie diabłów jest dogmat naszej wiary. Ale prawdziwe diabły wcale nie negują istnienia Boga, nie negują nawet tego, że tym Bogiem jest Jezus. One, zapewniam Cię, wierzą we wszystko, co Biblia podaje. Jednak wiara w to, co podaje Biblia nie jest jednoznaczne z uzyskaniem zbawienia. Można wierzyć i odrzucić to, w co się wierzy. Sama Biblia nam mówi:

Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz - lecz także i złe duchy wierzą i drżą. (Jk 2,19)

Cytat:
Ja, jak i mój przyjaciel nie uważamy tego dzieła za bluźniercze. I napewno nas nikt nie przekona, że jest inaczej. A napewno żadna z osób, które filmu nie oglądały.


Ja nie chcę Cię do niczego przekonywać, chcę Ci przedstawić moje stanowisko. Ten film ukazuje Syna Bożego w sposób, który jest bluźnierczy dla katolika. Nie można w ten sposób łgać o Bogu i stwierdzić, że „dla mnie to nie jest bluźnierstwo”. Bluźnierstwo, przypomnę za Słownikiem PWN, to «słowa uwłaczające temu, co jest ogólnie poważane lub co jest przez religię uznane za święte». Ponieważ rzeczywiście sam nie widziałem tego filmu, zapytałem na innym forum tych, co ten film oglądali o podanie mi jakiś przykładów. Jeżeli je dostanę, zilustruję Ci, dlaczego ten film jest bluźnierczy. Jak nie, odwołam swoją opinię.


Cytat:
… bojkot nie jest moją metodą na rozwiązanie tego typu problemów, które opisałeś.


Mnie nie chodziło o bojkot jako metodę, nie użyłem tego sformułowania w sensie organizowania jakiegoś szerszego protestu, ale o bojkot indywidualny, wybór jakiego każdy z nas dokonuje w swym codziennym życiu.
Cytat:

W moim przypadku wyglądałoby to tak: do kin wchodzi na przykład film szkalujący polaków. Oglądam go, a potem szukam uzasadnienia…


To tu się różnimy. Ja nie uważam za stosowne nabijać kasę producentom filmów, czy autorom książek, w których wyśmiewają to, co dla mnie jest święte. Nawiasem mówiąc pisanie o „polakach” z małej litery nie będzie na tym forum tolerowane, więc staraj się zwracać uwagę na takie błędy.

Cytat:
Ale nie lubię oglądać filmów epatujących nazbyt naturalistycznymi scenami przemocy. I dlatego głównie nie chcę oglądać "Pasji". To mnie zdecydowanie odstrasza. Byłem oburzony, kiedy w pewne święta film ten został wyemitowany w telewizji w czasie najwyższej oglądalności, i nie spotkało się to z krytyką Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, choć były przypadki, że Rada interweniowała, gdy emitowano o tej porze jakieś kryminały.


Nie bardzo rozumiem, dlaczego powszechnie uważa się, że film ten przedstawia „nazbyt naturalistyczne sceny przemocy”. Jest to, w porównaniu do innych filmów, po prostu nieprawda. Hollywood wyprodukował tysiące bardziej brutalnych i krwawych filmów, ale nikt nie protestował i nie oburzał się, bo nie dotyczyły one Jezusa, ani chrześcijaństwa. Krytykom bowiem nie przeszkadza wcale to, że na filie leje się krew, ale to, że pokazują, jaką naprawdę cenę zapłacił Jezus za nasze zbawienie. Ten film dociera do serc i sumień tych, co go oglądają. Nie można tego powiedzieć o jakiejś produkcji science fiction, pulp fiction, czy innej fikcji, w której krew się leje znacznie obficiej, ale za to zupełnie bez sensu.

W Stanach mieliśmy podobną sytuację, choć motywy były inne. Film "Lista Schindlera" był puszczony w telewizji, mimo, że pokazywał sceny nagich ciał. Ukazywanie nagości w telewizji amerykańskiej, tej idącej "z powietrza", a nie z satelity, jest prawnie zabronione. Pozostałość po purytańskich korzeniach Ameryki. Przypomnę choćby scenę podczas finału meczu footballowego przed paru laty, gdy jakiejś piosenkarce "przypadkowo" rozpruł się kostium ukazując na ułamek sekundy jej nagą pierś. Jak ktoś przypadkiem oglądał telewizor przez lornetkę, mógł coś wypatrzeć. Sieć telewizyjna, która transmitowała ten program, została ukarana wysoką karą pieniężną. Jednak ze względu na specyficzną rolę, jaką odegrały sceny z obozów pracy w tym filmie uczyniono dla niego wyjątek.

Cytat:
"...który uważa się za katolika". Nie wiem jakie były Twoje intencje ujmując to w ten sposób, ale mogłoby się wydawać, że zasugerowawszy się jego odmiennym od Twojego zdaniem, odsądziłeś go de facto od czci i wiary. Wierzę jednak, że nie chciałeś kwestionować jego wiary. Nikt nie musi mi wierzyć, z pewnością On sam nawet zaprzeczy temu, co teraz napiszę, ale jest to najbardziej religijna osoba jaką znam.


Nie znam Twojego przyjaciela, dlatego opierając się na Twoich słowach, napisałem, że uważa się on za katolika. Nic więcej.
Cytat:

Może nawet da się zachęcić do rejestracji na forum...


Zapraszam.
Cytat:

Może jednak postarasz się wyciągnąć błędy logiczne z jego wypowiedzi, żeby łatwiej mu było się odnieść do zarzutów o brak logiki w wypowiedzi.


Jeżeli się on tu zarejestruje, chętnie podejmę z nim dyskusję. Nie uważam jednak za stosowne dyskutować teraz z jego opiniami, gdy to nie on je zamieścił. Poza tym nie chodziło mi o jakieś logiczne błędy w jego wypowiedzi

Cytat:
Jeżeli chodzi o tytuł szmatławca, to chyba zorientowałeś się, że użyłem go właśnie dlatego, aby przypomnieć, że wielu szermowało pojęciem "prawda", a nie po to, żeby kogoś obrażać.


Nie, nie zorientowałem się. Jeżeli było tak, jak piszesz, to przepraszam. Ale jak miałeś takie zamiary, to nie bardzo ci one wyszły. Ja odczytałem Twoje słowa w inny sposób.
Cytat:

To tak jak z wodą - przezroczystą cieczą. Pokażcie mi przezroczystą wodę! Coś takiego nie istnieje!


Nie, nie jest tak, ja z wodą. To, czy woda jest przezroczysta, czy nie, zależy głównie od definicji, jaką przyjmiemy. Z prawdą jest jednak zupełnie inaczej.

Cytat:
A czym innym niż spotkaniem w pół drogi był światowy dzień pokoju w Asyżu? Co prawda nie trzymali się za ręce i nie śpiewali "Kumbaya", ale każdy przedstawiciel innej religii modlił się po swojemu.


I dlaczego niby miało by to być wyrazem ekumenizmu? Ekumenizm nie polega też na tym, żeby w jednym mieście (bo nawet nie w jednym pomieszczeniu, wyznawcy różnych religii modlili się w osobnych częściach miasta) modlić się o jakiś wspólny cel. To może być pierwszym krokiem, ale na pewno nie nazwałbym tego jeszcze ekumenizmem.

maciej napisał:
... odpowiedzcie ... jak można oceniać dzieło sztuki, ktorego się nie oglądało? Jak można twierdzić, że obraża ono czyjeś uczucia religijne, skoro nie zna się jego treści? Uściślijmy: jakim prawem np. Alex (lub ktokolwiek) twierdzi, że film ten obraża jej uczucia religijne, skoro go nie obejrzała? Prawem kaduka?


Na pewno nie można oceniać wartości artystycznej, ale treść? O zawartości filmu można się dowiedzieć z innych źródeł. Oceniamy przecież choćby to, co zrobili naziści podczas ostatniej wojny, mimo, że znamy te wydarzenia z opowiadań świadków, nie z własnego doświadczenia.

Na koniec jeszcze może drobna sugestia, żebyśmy może koncentrowali się na węższym zakresie spraw w jednym poście. Zaczynają nam tu powstawać jakieś molochy. Wiem, że to, o czym piszemy, to sprawy ważne, ale nie można spędzić każdej wolnej chwili z nosem w komputerze. Zwłaszcza, jak jest ich tak malo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maciej




Dołączył: 20 Sie 2007
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Śro 8:05, 22 Sie 2007    Temat postu:

Cytat:
Na koniec jeszcze może drobna sugestia, żebyśmy może koncentrowali się na węższym zakresie spraw w jednym poście. Zaczynają nam tu powstawać jakieś molochy. Wiem, że to, o czym piszemy, to sprawy ważne, ale nie można spędzić każdej wolnej chwili z nosem w komputerze. Zwłaszcza, jak jest ich tak malo.


Zgadzam się. Zrobiła się tu logiczna i metodologiczna stajnia Augiasza. Postarajmy się jakoś ją uprzątnąć. Powróćmy zatem do meritum a pozostałym wątkom poświęćmy inne tematy. Pragnę też poinformować, że dyskusje między mną a Hiobem oraz między mną a Alex, które nie dotyczą bezpośrednio tematu poruszonego przez autora topicu, przeniosę przynajmniej na jakiś czas na "prywatę". Być może dojdziemy do jakichś wniosków i zainspirują one nowe tematy.

Pozwolę sobie jeszcze raz, lecz zwięźlej, odpowiedzieć na prośbę papirus2

Cytat:
Wypowiadajcie się co wy na ten temat myślicie.Jak odbieracie Pasję a jak Ostatnie kuszenie Chrystusa (nawet jesli nie oglądaliście któregoś z tych filmów).
Zapraszam do dyskusji.


Po pierwsze: uważam, że założenie prośby jest błędne. Nie można bowiem "odbierać" dzieła sztuki nie kontemplując go uprzednio. Jest to moim zdaniem niemożliwe.

Po drugie: można wypowiadać się na temat dzieła sztuki, jeśli się go nie zna, opierając się na odczuciach świadków, którzy go obejrzeli, recenzji prasowych etc. Można też powiedzieć dlaczego chciałoby się lub nie chciałoby się z danym dziełem zapoznać. A zatem tu pozwolę się wypowiedzieć dlaczego Pasji obejrzeć nie zamierzam. Otóż chodzi głównie o mój gust. Słyszałem bądź czytałem, że występują w nim naturalistyczne sceny przemocy. Są też inne czynniki, jednak mają one zdecydowanie drugorzędny charakter. Poprzez udział w niniejszej dyskusji nabieram jednak ochoty do obejrzenia tego filmu. Aczkolwiek nie w najbliższej przyszłości. Potrzebuję czasu na odpowiednie przygotowanie. A zatem kto wie...

Po trzecie: Kilka lat temu miałem przyjemność obejrzenia filmu Martina Scorsese. Film nie wywarł na mnie wielkiego wrażenia. Spodziewałem się obrazu skandalizującego i wręcz rewolucyjnego. Moim zdaniem takim się nie okazał. Nie mniej jednak, twierdzę że "Ostatnie kuszenie Chrystusa" jest dziełem bardzo wartościowym, zmuszającym do myślenia, choć nie przeznaczonym dla widowni masowej. Aby je zrozumieć, należy się do tego przygotować zapoznając się z tematami, które porusza film. Ponadto sugerując się wypowiedziami tych znanych mi katolików, którzy film obejrzeli trudno mi zakwalifikować go jako obrażający uczucia religijne osób. Ponadto uważam go za "lekturę obowiązkową" dla ludzi interesujących się filmem. W samych superlatywach mogę też wypowiedzieć się o ścieżce dźwiękowej. Zresztą utwory, które można usłyszeć w "Ostatnim kuszeniu", pojawiają się również w "Pasji".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
noHumanek




Dołączył: 24 Lut 2007
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Pią 0:45, 24 Sie 2007    Temat postu:

Cytat:
Poza tym aby przekonać czytelnika o boskości Jezusa z Nazaretu posługujesz się Pismem Świętym. Pomysł dość kuriozalny.

Nio pomysł logicznie średni, to dziwne ale niebrakuje ludzi którzy choć uznają autorytet bibli to wątpią w Boskość Jezusa (co

też jest kuriozalne) i głównie do tych ludzi jest skierowany jak rozumiem ten tekst, pozatym argumenty o historyczności bibli są całkiem silne więc pomysł Hioba jest średni a nie zły Smile


Cytat:
Czemu więc apostołowie uwierzyli Jezusowi? A za nimi ponad miliard katolików i setki milionów chrześcijan innych denominacji"? Moim zdaniem odpowiedź jest prosta. Bo pozostają wierni swojej religii.

No w przypadku apostołów to zdanie jest sprzeczne, niemożna uwierzyć w coś dlatego że się już w to wierzy, ... będąc żywym niemożna stać się żywym i to z powodu tego że jest się żywym ;] ... przynajmniej w założeniu przyczynowości i upływu czasu w jedną strone.co do chrześcijan/katolików to mamy taką "rekurencje" wierzy się komuś kto uwierzył komuś innemu i tak przez ileś pokoleń do tego kto uwierzył apostołom którzy uwierzyli Jezusowi co jest przypadkiem bazowym Wink a lista powodów jest dłuuuga poniewasz jest sumą wszystkich powodów przez te pokolenia więc mamy od "wierzenia swoim rodzicom i wychowania w wierze" przez "jeden papież/misjonaż świadczył o Jezusie drógiemu a on ludowi" po "jaki władca taka wiara" i tysiące powodów "po środku tych"


Cytat:
jak można oceniać dzieło sztuki, ktorego się nie oglądało? Jak można twierdzić,
że obraża ono czyjeś uczucia religijne, skoro nie zna się jego treści?


bardzo prosto: skoro obraził uczócia większości widzów deklarujących taką samą religie(albo bardzo podobną) jak ja to można założyć że i moje obraża.

film obraża i jest to stan filmu,
to że mnie nie boli bo nieznam filmu to stan moich uczuć
to tylko odpowiedz na być może retoryczne w założeniu pytanie autora Wink, filmu jeszcze nie oglądłem ale zaraz zpirace sobie z jakiegoś p2p i dowiem się o co tyle krzyku bo szczeże mówiąc jakoś niesłyszałem o nim do tej pory (albo nic istotnego i niezapamiętałem)


Cytat:
Tylko bóg zna prawdę. A co jeżeli Jego nie ma?

To poświęcam te kilka godzin z mojego (w tym przypadku bezwartościowego) życia na coś co niema sensu ;P
Pozatym jeśli "prawda to zgodność myśli z rzeczywistością" to Bóg jeśli istnieje to nietyle zna prawde a Sam jest Prawdą(kwestie nieskączoności i nieograniczoności, braku upływu czasu, wszechwiedzy)


Cytat:
Ja osobiście uważam, że "prawda" nie istnieje. Że to tylko teoretyczny konstrukt filozoficzny. Bowiem "prawda" jest o wiele bardziej złożona i dlatego wymyka się poznaniu ludzkiemu.

skoro jest złożona to musi istnieć Wink to że coś jest złożone , trudne albo nieakceptowalne nieznaczy że to niemoże istnieć.





Cytat:
Dlatego właśnie tajemnica Chrystusa nie jest tajemnicą przeznaczoną wyłącznie dla wyznawców jednej religii; jest

uniwersalna

Każdy może wierzyć że zna tą tajemnice dobrze, ale najwyrzej tylko jedna wersja/religia zna ją naprawde w 100% a może i żadna :/ więc trudno powiedzieć że wiele religi zna tą tajemice

PS: Przepraszam że to usunołem to było niewłaśiciwe wobez Macieja. pare rzeczy wybitnie skopałem(Maciej zrobił liste ; ) a większość z reszty jest nienatemat


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez noHumanek dnia Pią 15:48, 24 Sie 2007, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maciej




Dołączył: 20 Sie 2007
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Pią 7:03, 24 Sie 2007    Temat postu:

Cytat:
argumenty o historyczności bibli są całkiem silne


Nie jestem moderatorem, ale uprzejmie proszę, trzymać się tematu poruszonego przez papirus2! Argumenty o historyczności biblii i dyskusja nad nimi warte są osobnego topicu. Jeśli ktoś taki założy, chętnie wyrażę moje zdanie.

Cytat:
skoro obraził uczucia większości widzów deklarujących taką samą religię (albo bardzo podobną) jak ja, to można założyć, że i moje obraża.
film obraża i jest to stan filmu


Skoro zwracając się do kobiet per "czarownico", obrażamy uczucia ludzi tej płci, to jeżeli podziwiam oszałamiającą fryzurę mojej dziewczyny i mówię do niej: "Ty Czarownico! Znowu mnie oczarowałaś", to można założyć, że ją obrażam. Moje słowa obrażają i jest to "stan moich słów" (a cóż to takiego te "stany" filmu, książki, obrazu, czy słów?).

Mówiąc do kogoś "ty stary draniu" obrażamy go. Jeżeli mój stary kumpel, którego nie widziałem od matury, rzuca mi się na ulicy w ramiona i wrzeszczy "Ty stary draniu! Ile lat się nie widzieliśmy?" To znaczy, że mnie obraża. Publicznie! Jest to "stan jego słów". To, że nie bolą mnie one, bo zagłuszyła je przejeżdżająca ciężarówka, jest to stan moich uczuć. Hmm... być może jest ktoś, kto usłyszał jego krzyk i ten ktoś doniesie mi wkrótce, że kolega nazwał mnie "starym draniem". Wówczas się na kolegę obrażę!

I wszystko jasne! Ale czy napewno? Confused

Cytat:
zaraz zpirace sobie z jakiegoś p2p i dowiem się o co tyle krzyku


Jak według katolików brzmi przykazanie siódme? Wink Spoko, noHumanek! Pierwszy kamieniem w Ciebie nie rzucę. Właściwie, to zastanawiałem się, czy można tu wspomnić o tego typu rozwiązaniach, kiedy hiob wspominał o "nabijaniu kasy" twórcom skandalizujących dzieł, lecz uznałem, że nie wypada.

noHumanek! Pragnę Ci podziękować za uwzględnienie mojego głosu. Pozdrawiam serdecznie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
noHumanek




Dołączył: 24 Lut 2007
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Wto 18:28, 04 Wrz 2007    Temat postu:

Cytat:
. Historia nas wręcz uczy, że Islam na początku był polityczno-wojskową sektą, dążącą do politycznej i militarnej hegemonii, a Mohammed był bardziej wojskowym, niż religijnym przywódcą. System jego wierzeń jest dziwną mieszanką wierzeń Żydów i chrześcijan i zmienia się w miarę upływu jego życia.


Mam tylko nadzieje że nikt Hiobowi za te słowa nie zaparkuje jumbo-jet'a na dachu domu albo ciężarówki ;]


No więc Film zaczyna się wstępem
Cytat:

''Dwoistość natury Chrystusa - jego pragnienie, tak ludzkie
i nadludzkie zarazem, by stać się podobnym Bogu...
stanowiła dla mnie zawsze głęboką, nieprzeniknioną tajemnicę.
Nieustanna, bezlitosna walka między ciałem a duchem
była dla mnie od młodości głównym powodem udręki,
źródłem wszystkich radości i smutków...
a moja dusza jest polem bitwy, na którym walczą ze sobą
i łączą się te dwie armie.''

NlKOS KAZANDZAKlS
Z powieści ''Ostatnie kuszenie Chrystusa''


1."Jego pragnienia ... by stać się podobny Bogu ..."
więc rozumiem że autor (albo obaj ; ) nie uważają Jezusa za Boga skoro On pragną stać się dopiero podobny

2."Nieustanna, bezlitosna walka między ciałem a duchem....źródłem wszystkich radości i smutków" sorry że wyciołem ważne części ale i z nimi to znaczy mniej więcej że istotą egzystencji człowieka jest walka między wzniosłym umysłem/duchem a nikczemnym i grzesznym ciałem, przynajmniej tak uważa autor.
prawda że istnieje rozbierzność ale skupianie się na tym jako na walce jest na tyle "śliskie" że było przyczyną wielu nieszczęść w histori chrześcijaństwa i wymagało by chyba osobnego tematu na forum.

Ale Fajnie że Autor Nam na dzień dobry powiedział w Co wierzy Smile

potem mamy coś w stylu
Cytat:

Film nie jest oparty na Ewangeliach, jest fikcją, próbą zbadania
odwiecznego, duchowego konfliktu.

brakuje jeszcze "Wszelkie zbieżności z osobami lub wydarzeniami rzeczywistymi lub biblijnymi są czysto przypadkowe" hehe )
a naprawde Film "zalicza" większość ważniejszych wydarzeń i osób z ewangeli oraz motywy z apokryficznej ew. Judasza i spekulacji na temat Mari Magdaleny jako kobiety Jezusa


pierwsza scena: Jezus budzi się na zewnącz i po chwili uświadamia sobie kim jest miażdżącą odpowiedzialność ... choć jak się niezna dalszej części filmu to wygląda to na kaca

w warsztacie cieśli mówi wewnęcznym głosem(częste w tym filmie) że pościł i że się biczował z początku to nawet pomagało na "ból i głosy" ale one wróciły zpowrotem, w między czasie ciosając belke krzyżową

potem wpada jakiś znajomy zelota, i wypomina jezusowi że robi krzyże dla żymian że nikt inny niechce ale on jest gorszy od żymian bo zabija swoich ! zaraz się dowiadujemy że ten zelota to judasz

potem jest enigmatyczna dyskusja czy jezus walczy czy jest kolaborantem i jak odkupi swoje grzechy swoim życiem .. generalnie judasz wychodzi zniesmaczony

następna scena judasz i dwóch innych zelotów walczy z żołnieżami okupanta, tamci dwaj zeloci zostają pokonani a judasz uciekając zabija jeszcze dwóch wrogów...
potem scena gdzie Ci dwaj zeloci są prowadzeni do krzyżowania,jezus niesie belke jako kolaborant, tłum wyzywa go od zdrajcuw a prostytutka(maria magdalena) pluje w tważ, ps: ubiera tak żeby inni nie widzieli pas nabity ćwiekami i zadający ból

... chyba pisze zbyt szczegółowo ... chodzi o to że w tej części filmu jezus robi co może żeby nagrzeszyć i się upodlić, zniechęcić Boga do siebie, jak rozumiem jest to wyrazem buntu jezusa przeciw swojemu przeznaczeniu

potem jezus pod wpływem jakiejś siły wyszszej idzie do miasta do domu publicznego gdzie czeka kolejka około 10 męszczyzn a troche dalej na ich oczach prostytutka obsługuje kolejnych ... jezus się ustawia na kącu kolejki i czeka do zmroku a potem kiedy jest już sam z marią magdaleną prosi ją o wybaczenie ... z rozmowy wynika że zaakceptował swoje przeznaczenie i idzie na pustynie i że maria jest jego "byłą" a przynajmniej miłością z dzieciństwa


Narazie Dam sobie spokój z opisywaniem reszty filmu, poniewasz może to przekroczyć wytrzymałość nerwową co niekturych Sad

Film jest z pewnością głębszy niż kilka mocno kontrowersyjnych scen (po prawdzie 95% scen) to co jest głębiej odwraca troche uwage od tej wywracającej żołądek średniej warstwy i ma bardzo porządaną w "wielkich dziełach" właściwość bycia tym co chciałby odbiorca więc jest uniwersalne Wink .... nie brakuje ludzi uważających ten film za zupełnie nie sprzeczny z biblią no i jest równocześnie podstawą do teori "spiskowych"w stylu "ile żon/kobiet i dzieci miał jezus"

można to jeszcze tak zinterpretować że Jezus miał shizofremie słyszął głosy i miał urojenia, jego najbliszszy uczeń i przyjaciel judasz był troche extremistycznym wojownikiem o wolność swojego kraju, reszta uczniów z początku bardzo niewyrażna i generalnie oczekująca zysków doczesnych z czasem pojmuje że "lud musi w coś wierzyć" i poprostu trzeba nawet w obliczu tortur utrzymać bajke o zmartwystaniu mesjasza.

Sczeny męki Jezusa niesą tak realistyczne jak z pasji ale i tak są całkiem brutalne

Jak na Film artystyczny przystało autor nie stroni od nagości choć sposób kręcenia jest moim( wyjątkowo skromnym i niewyrobionym) zdaniem typowy dla masowych produkcji z USA


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hiob
Administrator



Dołączył: 30 Cze 2005
Posty: 471
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Północna Karolina, USA

PostWysłany: Śro 6:21, 12 Wrz 2007    Temat postu:

noHumanek napisał:


1."Jego pragnienia ... by stać się podobny Bogu ..."
więc rozumiem że autor (albo obaj ; ) nie uważają Jezusa za Boga skoro On pragną stać się dopiero podobny


I to już jest wystarczający powód, by uznać film za bluźnierczy. Wyobraźcie sobie sytuację, gdy ktoś kreci film w którym podważa boskość Allacha. Mielibyśmy mały problem w naszej ludzkiej społeczności. Takiej obrazy nie przepuściliby muzułmanie. Ale negowanie, że Jezus jest Bogiem? To zupełnie co innego! Musimy być tolerancyjni! Każdy ma prawo do swych poszukiwań! Artysta może inaczej spojrzeć, taka już jest rola sztuki!

To tak, jak z rozdzielnością państwa i kościoła w USA. Nie można postawić szopki na uniwersytecie, co tam szopki. Drzewka. Bo to symbol religijny. Ale równocześnie Uniwersytet w Dearborn, Michigan kosztem 25 tysięcy dolarów wyciągniętych z kieszeni podatników buduje umywalki do rytualnego mycia nóg przez studentów-muzułmanów. Czy tylko ja widzę tu drobną niekonsekwencję? Brak logiki? To rozdzielność państwa i kościoła dotyczy tylko chrześcijaństwa? To bluźnierstwem jest tylko obrażanie Allacha?

Ale dla mnie jest inny, pozytywny aspekt takiej rzeczywistości. Te wszystkie ataki są podszeptami kudłatego. A kudłaty nie atakuje podróbek, one mu nie przeszkadzają. Wręcz przeciwnie. Dlatego też zawsze będzie atakowane chrześcijaństwo, a zwłaszcza katolicyzm. I to w obronie Żydów, Muzułmanów, pogan, wyznawców każdej możliwej religii będą występowały media i "postępowe" elity intelektualne, nie kiwając nawet palcem w bucie dla obrony chrześcijaństwa. Co więcej, same będą głośno krzyczały, że każdy artysta ma prawo wsadzić krucyfiks do słoika z moczem i wysmarować gó*** ikonę z Madonną i nazwać to dziełem sztuki. Bo atakuje się tam, gdzie jest prawdziwy wróg. Nic więc dziwnego, że takie chłamy jak ten film powstają. Nic się nie zmieniło przez dwa tysiące lat. Ale ja na pewno nie będę tego oglądał, bo obraża to mojego Boga i mnie samego.



Cytat:
... chyba pisze zbyt szczegółowo ... chodzi o to że w tej części filmu Jezus robi co może żeby nagrzeszyć i się upodlić, zniechęcić Boga do siebie, jak rozumiem jest to wyrazem buntu Jezusa przeciw swojemu przeznaczeniu


I wyrazem obrażenia chrześcijan wierzących, że Jezus nie popełnił żadnego grzechu. I abstrahując od Twojej dysortografii, mógłbyś imię Jezusa pisać z dużej litery? To nie ma nic wspólnego z dysortografią, a ma dużo z szacunkiem dla Boga-człowieka.

Cytat:
potem Jezus pod wpływem jakiejś siły wyszszej idzie do miasta do domu publicznego gdzie czeka kolejka około 10 męszczyzn a troche dalej na ich oczach prostytutka obsługuje kolejnych ... Jezus się ustawia na kącu kolejki i czeka do zmroku a potem kiedy jest już sam z marią magdaleną prosi ją o wybaczenie ... z rozmowy wynika że zaakceptował swoje przeznaczenie i idzie na pustynie i że maria jest jego "byłą" a przynajmniej miłością z dzieciństwa


Narazie Dam sobie spokój z opisywaniem reszty filmu, poniewasz może to przekroczyć wytrzymałość nerwową co niekturych Sad


Dziękuję. Dowiedziałem się wystarczająco. Na pewno nie byłbym w stanie obejrzeć tego filmu. Nawet dla "naukowych powodów".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy." JP II. Strona Główna -> APOLOGETYKA, KOŚCIÓŁ, BIBLIA, SEKTY, WIARA. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gGreen v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin