Forum

 Sens zycia
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
servus




Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:19, 04 Maj 2007    Temat postu: Sens zycia

Chcialbym sie z wami zastanowic nad tym, ca czym polega sens zycia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
servus




Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:16, 05 Maj 2007    Temat postu:

Osobiscie uwazam, ze gdybysmy zapytali ateiste o sens zycia nie umialby sdac na to optymistycznej odpowiedzi. Dla chrzescijan sensem zycia jest Bog, bo On jakio Stworca Swiata stworzyl go z jakiejs konkretnej przyczyny do jakiegos konkretnego celu: Stworzyl z milosci dla milosci.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Guerrillero




Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Sob 15:15, 05 Maj 2007    Temat postu:

servus napisał:
Osobiscie uwazam, ze gdybysmy zapytali ateiste o sens zycia nie umialby sdac na to optymistycznej odpowiedzi.
No to nie uważaj osobiście tylko zapytaj Cool .

Sens życia wg mnie? Dla mnie sensem życia jest samo życie, a dokładniej czerpanie z niego pozytywnych przeżyć przy jednoczesnym ograniczaniu negatywnych. Życie jest krótkie, więc musimy z niego wycisnąć tyle szczęścia i przyjemności ile się da. Nie ma czasu do stracenia!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
servus




Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:44, 05 Maj 2007    Temat postu:

Moim zdaniem to nie jest optymistyczna odpowiedz, bo zaklada z gory, ze szczescie nie trwa wiecznie, lecz przemija. Uwazam ze jezeli sensem zycia jest samo zycie, przy uzywaniu jak najwiecej, to mi to w momencie smierci nic nie da. Co z tego ze czerpalem sama tylko przyjemnosc, skoro nalezy ona do przeszloci, a przyszlosci dla mnie juz nie ma. Jak moze samo zycie byc sensem zycia, skoro zycie zmierza do smierci.??? Jest lepsze pytanie: Jak moze Bog nie byc sensem zycie, skoro w nim jest zycie a zycie stalo sie przez niego???

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
_Samuel_




Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa/Lesznowola

PostWysłany: Sob 21:35, 05 Maj 2007    Temat postu:

Sens życia jest jak cztery litery - każdy ma swoje Wink

Dla mnie, podobnie jak dla Guerrillero sensem życia jest samo życie. Życie każdą chwilą, wykorzystywanie możliwości, jakie daje mi każdy dzień, by tworzyć coś nowego, wcielać w życie swoje plany i czerpać radość z faktu, że zamieniają się w rzeczywistość - ale równocześnie pamiętając, że wszystko przemija. Mogę pomagać ukochanej osobie, widzieć jak wpływam na jej życie; mogę, w swojej pracy, przyczyniać się do powstania nowych technologii; w końcu mogę przyłożyć rękę do czegoś, co będzie trwało jeszcze długo po mojej śmierci - dom, który właśnie buduję, może jakaś książka, zbiór opowiadań, albo gra komputerowa, dzięki której ktoś znajdzie chwilę wytchnienia, albo po prostu wspomnienie, że byłem wartościowym człowiekiem. A gdy będę umierał, będę mógł przypomnieć sobie to wszystko i stwierdzić, że miałem udane życie i nie ma co nad nim płakać Smile

A co do Boga będącego sensem życia... servus, czy mógłbyś napisać o tym coś więcej? To znaczy, w jakim sensie Bóg miałby być sensem życia? Rozumiem, że chodzi o to, by żyć według boskich zaleceń... ale w zasadzie po co? Żeby potem, po śmierci, przebywać w boskiej chwale i odczuwać jego miłość, czy coś w tym rodzaju? Ale, jeśli tak, to w zasadzie czemu tego chcesz? Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Guerrillero




Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Nie 2:38, 06 Maj 2007    Temat postu:

servus napisał:
Uwazam ze jezeli sensem zycia jest samo zycie, przy uzywaniu jak najwiecej, to mi to w momencie smierci nic nie da. Co z tego ze czerpalem sama tylko przyjemnosc, skoro nalezy ona do przeszloci, a przyszlosci dla mnie juz nie ma. Jak moze samo zycie byc sensem zycia, skoro zycie zmierza do smierci???
Ależ tu nie chodzi o to by coś zyskać w momencie śmierci. To oczywiste, że kiedyś wszystko się skończy, ale nie widzę powodów, aby nie cieszyć się tym krótkim okresem czasu.

servus napisał:
Jest lepsze pytanie: Jak moze Bog nie byc sensem zycie, skoro w nim jest zycie a zycie stalo sie przez niego???
To raczej pytanie do wierzących.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
servus




Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 8:50, 06 Maj 2007    Temat postu:

Kiedy mowimy o sensie zycia, ktorego ma sensen ma byc samo zycie, to bardzo czesto powtarza sie odpowiedz, ze ow sens polega na codziennosci, na osiagnieciach oraz na milosci do ukochanej osoby. Zanim sie jednak uzna, ze pamieta sie o przemijaniu i w momencia smierci bedzie sie pamietac o pieknych chwilach, co zapewni szczesliwa smierc, to uwazam, ze takie proste to jednak nie jest. Bo jezeli senem zycia jest samo zycie, to do tego zycia sie jest przywiazanym. Czlowiek pamietajacy o pieknych chwilach swojego zycia w momencie smierci, z powodu ow szczescia i sensu, tym bardziej ma swiadomosc, ze to traci. Owszem ma swiadomosc, ze bedzie zyl w pamieci ukochanych osob, ale co z tego, skoro w tym momencie nie bedzie mial tej samoswiadomosci.

Dlatego uwazam, ze wiara w Boga i niesmiertelnosc duszy rozwiazuje wszelkie problemy. Bo zycie wtedy nie zmierza do smierci, lecz do bytowania na wyzszym poziomie. Jezeli nie wierzy sie w Boga, to trzeby uznac ze zycie, jest jednym wielkim przypadkiem. Dokad zmierza taki sens zycia jak nie do skonczonosci. Jezeli zas sensem zycia jest Bog, to ten Bog jest jednoczesnie Jego przyczyna. Bog istniejac w wiecznosci, jzu w tej wiecznosci zaplanowal czlowieka, ktory jest w czasie. Bog juz wtedy zaplanowal jaki jest czlowiek, jak wyglada, jak czuje i jak doswiadcza.

Zasadnicza roznica polega na tym, ze czlowiek bez Boga musi uwazac, ze jest przypadkowy, a czlowiek z Bogiem wierzy ze od zawsze byl chciany. Jezeli jest chciany przez Boga od wiecznosci, to on wie, ze jego zycie do tej wiecznosci zmierza. Wtedy ten sens zycia ani zycie sie nie konczy, lecz przemienia. W takich okolicznosciach to co sie osiagnelo za zycia osiaga swoj szczyt w szczesciu bez konca, ktore polega na obcowaniu z Bogiem. To obcowanie jest jakby ukoronawaniem calego ludzkiego zycia. Opierajac sie na tej wierze, czlowiek musi miec swiadomosc tego, ze w momencie smierci jego zycie sie wypelnia.

Jan Pawel II:[Człowieka nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie. (Redemptor hominis)]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
_Samuel_




Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa/Lesznowola

PostWysłany: Nie 9:30, 06 Maj 2007    Temat postu:

servus napisał:
Bo jezeli senem zycia jest samo zycie, to do tego zycia sie jest przywiazanym.


No właśnie nie, niekoniecznie. Wychodzisz tutaj z bardzo egoistycznego założenia, że człowiek chciałby wszystko zdobyć, posiąść, i utrzymać w swej władzy. I że jeśli nie Bóg, to sensem życia jest właśnie to zdobywanie. Mam nadzieję, że w swoim doczesnym życiu nie kierujesz się tą dyrektywą, bo prowadzi ona tylko do cierpienia.
No więc nie. Mogę cieszyć się życiem i nie przywiązywać się do niego, tak samo jak mogę zjeść dobry obiad, cieszyć się jego smakiem, a później wspomnieniem jego smaku - i nie płakać, że już go nie ma. Mogę zbudować dom, mieszkać w nim przez wiele lat, a później jeżeli z jakiegoś powodu okaże się, że muszę się wyprowadzić się w inne miejsce, a dom zostanie zburzony - stwierdzić, że był to dobry dom, przeżyłem w nim wiele dobrych chwil, a teraz po prostu ruszam dalej. I tak samo, mogę przeżyć moje życie i cieszyć się nim, równocześnie nie czując smutku gdy dobiegnie ono końca. Tym bardziej, że człowiek nie żyje w pustce i jego życie wpływa na niezliczoną ilość innych osób, jeszcze wiele lat po jego śmierci. I jeśli oni będą mogli w jakiś sposób korzystać z owoców mojej pracy, to mogę się cieszyć z tego powodu już teraz.

O cierpieniu i jego wynikaniu z przywiązania często i gęsto mówił Budda, więc jak chcesz, mogę nawrzucać tu kilobajty cytatów Very Happy

servus napisał:

Dlatego uwazam, ze wiara w Boga i niesmiertelnosc duszy rozwiazuje wszelkie problemy. Bo zycie wtedy nie zmierza do smierci, lecz do bytowania na wyzszym poziomie.


N i właśnie, co z tego? Co masz zamiar robić na tym wyższym poziomie? Jaki sens będzie miało życie tam?

servus napisał:


Zasadnicza roznica polega na tym, ze czlowiek bez Boga musi uwazac, ze jest przypadkowy, a czlowiek z Bogiem wierzy ze od zawsze byl chciany.


No przepraszam, moi rodzice mnie chcieli. Moje pójście do szkoły i spotkanie pewnych ludzi również było przemyślaną decyzją - ich, oraz rodziców moich rówieśników. To, że zainteresowałem się sztuczną inteligencją i programowaniem, dzięki czemu zarabiam teraz niezłą kasę, też wynikało z pewnych określonych przyczyn, nie było przypadkowe. Podobnie jak moje zainteresowanie aikido, dzięki czemu poznałem moją żonę. Szafowanie przypadkowością w życiu ateisty to częsty błąd chrześcijanina, który bardzo utrudnia temu chrześcijaninowi poznanie, w jaki sposób myśli ateista (choć w tym przypadku mówię tylko za tych o buddyjskich odchyleniach Wink ). Nie ma rzeczy przypadkowych. Wszystko z czegoś wynika.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Guerrillero




Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Nie 11:53, 06 Maj 2007    Temat postu:

servus napisał:
Kiedy mowimy o sensie zycia, ktorego ma sensen ma byc samo zycie, to bardzo czesto powtarza sie odpowiedz, ze ow sens polega na codziennosci, na osiagnieciach oraz na milosci do ukochanej osoby. Zanim sie jednak uzna, ze pamieta sie o przemijaniu i w momencia smierci bedzie sie pamietac o pieknych chwilach, co zapewni szczesliwa smierc, to uwazam, ze takie proste to jednak nie jest. Bo jezeli senem zycia jest samo zycie, to do tego zycia sie jest przywiazanym. Czlowiek pamietajacy o pieknych chwilach swojego zycia w momencie smierci, z powodu ow szczescia i sensu, tym bardziej ma swiadomosc, ze to traci.
Więc co mam robić? Żyć w ascezie? Bez przesady. Ja uważam, że życie jest po to aby z niego korzystać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
papirus2




Dołączył: 24 Lut 2007
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska

PostWysłany: Nie 13:23, 06 Maj 2007    Temat postu:

Dobra korzystać ale z umiarem nie możesz iść na całość bo wylądujesz w więzieniu ja też staram sie korzystać z niego bynajmniej umrzesz z uśmiechem na ustach bo wiesz że było warto ale nie mam zamiaru kraść i zabijać.W momencie śmierci człowiek nie traci ale zyskuje życie wieczne i tam ma wieczne szczęście.
Pozdrawiam Papirus


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Guerrillero




Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Nie 13:55, 06 Maj 2007    Temat postu:

papirus2 napisał:
Dobra korzystać ale z umiarem nie możesz iść na całość bo wylądujesz w więzieniu
Rzeczy, za które można wylądować w więzieniu raczej nie są pozytywnymi doznaniami, a właśnie owe pozytywne doznania uważam za korzystanie z życia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Guerrillero




Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Nie 13:58, 06 Maj 2007    Temat postu:

papirus2 napisał:
ale nie mam zamiaru kraść i zabijać.
Bez przesady. Ja staram się żyć wg swojej zasady: Róbta co chceta, byle nie wynikała z tego krzywda innego człowieka.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
servus




Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:30, 06 Maj 2007    Temat postu:

Samuel powiedzial:

Cytat:
Mogę zbudować dom, mieszkać w nim przez wiele lat, a później jeżeli z jakiegoś powodu okaże się, że muszę się wyprowadzić się w inne miejsce, a dom zostanie zburzony - stwierdzić, że był to dobry dom, przeżyłem w nim wiele dobrych chwil, a teraz po prostu ruszam dalej. I tak samo, mogę przeżyć moje życie i cieszyć się nim, równocześnie nie czując smutku gdy dobiegnie ono końca.


Moim zdaniem nie mozna porownywac zycia z kanapka chleba lub domem, albowiem jezeli odrzuca sie wiare w Boga i uznaje koniec zycia w momencie smierci, to to porownanie jak najbardziej nie pasuje. Bo kiedy zjem kanapke ktora mi smakuje, to zawsze moge zrobic nowa. Jezeli zbuduje dom a pozniej sie z niego wyprowadze, to moge zbudowac nowy. Jezeli zas uznaje ze Bog nie istnieje i w momencie smierci zycie sie konczy, to wtedy zycia nowego sobie dac nie moge. Poza tym po zjedzeniu kanapki nie traca samoswiadomosci istnienia. Jezeli Boga nie ma, to te swiadomosc utrace i wszystko co do tej pory zrobilem, traci swoj sens.

Samuel:

Cytat:
Tym bardziej, że człowiek nie żyje w pustce i jego życie wpływa na niezliczoną ilość innych osób, jeszcze wiele lat po jego śmierci. I jeśli oni będą mogli w jakiś sposób korzystać z owoców mojej pracy, to mogę się cieszyć z tego powodu już teraz.


Mozesz sie cieszyc juz teraz. Niestety wiekszosc takich optymistow w momencie smierci wcale o tym nie mysli, lecz cierpi z powodu niepewnosci odnosnie przyszlosci.

Samuel:

Cytat:
servus napisał:


Zasadnicza roznica polega na tym, ze czlowiek bez Boga musi uwazac, ze jest przypadkowy, a czlowiek z Bogiem wierzy ze od zawsze byl chciany.


No przepraszam, moi rodzice mnie chcieli. Moje pójście do szkoły i spotkanie pewnych ludzi również było przemyślaną decyzją - ich, oraz rodziców moich rówieśników. To, że zainteresowałem się sztuczną inteligencją i programowaniem, dzięki czemu zarabiam teraz niezłą kasę, też wynikało z pewnych określonych przyczyn, nie było przypadkowe. Podobnie jak moje zainteresowanie aikido, dzięki czemu poznałem moją żonę. Szafowanie przypadkowością w życiu ateisty to częsty błąd chrześcijanina, który bardzo utrudnia temu chrześcijaninowi poznanie, w jaki sposób myśli ateista (choć w tym przypadku mówię tylko za tych o buddyjskich odchyleniach Wink ). Nie ma rzeczy przypadkowych. Wszystko z czegoś wynika.


Problem polega na tym, ze w momencie fizycznego zjednoczenia twoich rodzicow, oni nie wiedzieli ze to bedziesz ty. Gdy twoja mama dowiedziala sie o ciazy, cieszyla sie ze bedzie miala dziecko, ale nie wiedziala czy bedzie to chlopak, dziewczynka, blizniaki. Nie wiedziala zatem nic o twojej tozsamosci. Wlasnie dlatego tak piekna jest wiara w Stworcem ktory z milosci stworzyl czlowieka i kochal go zanim ten zaistnial. Stworca w przeciwienstwie do twoich rodzicow zna calego ciebie. To znaczy zna twoja przeszlosc, terazniejszosc i przyszlosc. Twoi rodzice znaja jedynie terazniojszosc, ktora przemija, przeszlosc, ktora juz nie istnieje. Natomiast przyszlosc, ktora jeszcze nie istnieje jest dla nich i dla ciebie tajemnica. Dlatego tak naprawde mogl byc czlowiek tylko od Boga odwiecznie chciany.


Guerrillero:

Cytat:
Więc co mam robić? Żyć w ascezie? Bez przesady. Ja uważam, że życie jest po to aby z niego korzystać.


Sw. Jan Bosko: Mozesz robic wszystko, tylko nie grzeszyc.
Sw. Augustyn: Niespkojne jest serce czlowieka o Boze, dopoki nie spocznie w Tobie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
_Samuel_




Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa/Lesznowola

PostWysłany: Nie 18:40, 06 Maj 2007    Temat postu:

servus napisał:


Problem polega na tym, ze w momencie fizycznego zjednoczenia twoich rodzicow, oni nie wiedzieli ze to bedziesz ty. Gdy twoja mama dowiedziala sie o ciazy, cieszyla sie ze bedzie miala dziecko, ale nie wiedziala czy bedzie to chlopak, dziewczynka, blizniaki. Nie wiedziala zatem nic o twojej tozsamosci.



Nie zmienia to faktu, że mnie chciała. W tym sensie więc nie byłem przypadkowy. Przyszłości natomiast mogę się domyślać z dość dużym prawdopodobieństwem: Za kilka godzin zostaną ogłoszone wyniki wyborów prezydenckich w Francji. Jutro będzie dość ciepło, słońce i trochę chmur, o 7 rano wstanę do pracy, ok. 12 zadzwonię do banku, by umówić się na złożenie wniosku o przelanie drugiej transzy kredytu na budowę domu. A w 2012 w Polsce będą mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Widzisz? Całkiem przewidywalny jest ten świat, nawet jeśli nie ma w nim Boga Wink

servus napisał:

Moim zdaniem nie mozna porownywac zycia z kanapka chleba lub domem, albowiem jezeli odrzuca sie wiare w Boga i uznaje koniec zycia w momencie smierci, to to porownanie jak najbardziej nie pasuje. Bo kiedy zjem kanapke ktora mi smakuje, to zawsze moge zrobic nowa. Jezeli zbuduje dom a pozniej sie z niego wyprowadze, to moge zbudowac nowy. Jezeli zas uznaje ze Bog nie istnieje i w momencie smierci zycie sie konczy, to wtedy zycia nowego sobie dac nie moge.


Ale też nie chodziło mi o to, by kanapka we wszystkim była analogiczna do życia, ale by zilustrować pewną moją postawę: mogę cieszyć się z czegoś co już przeminęło, bez względu na przyszłość. Czy mogę zjeść kolejną kanapkę, czy też nie bo chleb mi się właśnie skończył, to bez znaczenia. Tak czy tak, poprzednia smakowała całkiem nieźle i nie żal mi, że już jej nie ma. Bo to dobra kanapka była. Tak samo w chwili śmierci - nieważne co będzie za chwilę, ważne, że mogę cieszyć się, że przeżyłem dobre życie. A czy za chwilę będzie system shutdown, czy też aniołek zabierze mnie na sąd boży, to tego mojego zadowolenia w żaden sposób nie zmieni.

servus napisał:

Mozesz sie cieszyc juz teraz. Niestety wiekszosc takich optymistow w momencie smierci wcale o tym nie mysli, lecz cierpi z powodu niepewnosci odnosnie przyszlosci.


To ich problem. Ja, ze swojej strony, mogę im co najwyżej poopowiadać o Buddzie Gautamie i o jego nauce, jak to można uniknąć cierpienia bez odwoływania się do bogów Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Guerrillero




Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Nie 18:46, 06 Maj 2007    Temat postu:

servus napisał:
Sw. Jan Bosko: Mozesz robic wszystko, tylko nie grzeszyc.
Sw. Augustyn: Niespkojne jest serce czlowieka o Boze, dopoki nie spocznie w Tobie.
Ja nie grzeszę, bo nie uznaję grzechów. Takie teksty to kieruj do wierzących.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy." JP II. Strona Główna -> APOLOGETYKA, KOŚCIÓŁ, BIBLIA, SEKTY, WIARA. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gGreen v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin